Nie jestem prawnikiem, ale nie trzeba wielkich kompetencji, by zauważyć, że obowiązujące prawo ma wpływ na porządek moralny w społeczeństwie, na to, co nazywamy dobrem i złem. Nie zawsze i nie od razu, ale z grubsza. Od jakiegoś czasu prawo zakazuje bicia dzieci przez rodziców i można się spodziewać, że w końcu to przekonanie stanie się oczywistością. Wyznacza pewien standard, który z pewnością nie będzie realizowany w pełni, ale przynajmniej można się będzie do niego odnieść. Podobnie z prawami kobiet, z handlem ludźmi, z dostępem do świadczeń zdrowotnych czy edukacji, z definicją małżeństwa i płci.
Dlatego, chociaż w formułowaniu mojej opinii na temat aborcji kieruję się przede wszystkim wiarą (a będę się upierać, że zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy aborcji kierują się wiarą), zależy mi na tym, by obowiązujące prawo było mniej więcej zgodne z moimi przekonaniami. Myślę, że taka postawa jest uczciwa i nie ma w niej nic zaskakującego. Żyjemy w społeczeństwie pluralistycznym, gdzie każdy może wyrażać swój punkt widzenia i zabiegać o to, by inni zechcieli go uznać.
Więc tak, oczywiście, że wolę, by moje dzieci wychowywały się w świecie, w którym generalnie szanuje się życie, także to najbardziej bezbronne. Wolę, by nie doszło w Polsce nigdy do takich nadużyć, jakie mają miejsce w USA, gdzie dokonuje się aborcji także w 4 miesiącu ciąży, czyli na sporych już dzieciach, które odczuwają lęk i ból. W erze skutecznej antykoncepcji, czy nawet środków wczesnoporonnych, pozostaje to dla mnie niepojętym barbarzyństwem. I owszem, wolę, by nie używano badań prenatalnych do „selekcji” dzieci, albo bardziej elementarnie - by nie dokonywano aborcji w oparciu o płeć dziecka z obrazu USG, jak się wciąż dzieje na ogromną skalę choćby w Indiach. Prawo jest ważne i osobiście cieszę się, że mogę żyć w kraju, w którym prawo nie jest aż tak dalece oderwane od mojego świata wartości.
Podkreślę raz jeszcze, że dobrze jest o to zabiegać, choć trzeba się liczyć z tym, że nie zawsze będzie to możliwe. Jako chrześcijanie musimy sobie zdawać sprawę, że prawo ludzkie nigdy nie będzie w pełni tożsame z prawem boskim. Dążenie do tego byłoby przejawem jakiejś głębokiej naiwności, a może i fanatyzmu. Jaskrawym przykładem jest praktyka tzw. Państwa Islamskiego: Ubrała się niestosownie? Na śmierć! Modli się do niewłaściwego boga? Na śmierć! Żyje niemoralnie? Na śmierć!