„A bo ja bym chciał nową kolejkę pociągową i takie wypasione tory!”, „ A ja drogi Mikołaju, to bym chciała pieska takiego fajnego!”, „- A Ty, co byś chciał dostać od Mikołaja? – Hmm, nowy rower albo hulajnogę!” – zapytajcie dzieci co spodziewają znaleźć się pod choinką, a od razu poprawi Wam się humor i będziecie chcieli spełnić te prośby! Wypowiadane są z taką niewinnością i przekonaniem, że właśnie to jest im całkowicie niezbędne! A co z nami? Czy dalej potrafimy cieszyć się z tego najpiękniejszego świątecznego daru?
Święta – bleeh, sama komercha!
Okres przedświąteczny posiada w sobie pewien urok, który nawet największych przeciwników komercyjnej świątecznej gonitwy, może na chwilę oczarować. Szczególnie gdy ten pościg w poszukiwaniu najlepszych prezentów i odpowiednich produktów spożywczych, już milknie i wszyscy gromadzimy się w Wigilię, by spędzić ten wieczór razem. Tego, jak wiele powstało już artykułów i rozważań odnośnie nie zatracenia się w tym świecie, gdzie wszystko co musimy mieć pod choinką i na stołach było, jak najlepsze i najwspanialsze, nie sposób zliczyć. Nie będę się więc powtarzać, lecz jedynie łagodnie zapytam – co Ty chcesz znaleźć w tym roku pod choinką?
O co tu tak naprawdę chodzi?
Wszyscy, choć w teorii wiemy o czym tak naprawdę są te święta. Że to musiało wydarzyć się, by później – Ten, Który przyszedł odkupił swój lud. Współcześnie owijamy to wszystko w ładną i przyjemną historyjkę, często nie chcąc pamiętać, że to, co wiązało się z tak wielką radością ponad 2 tysiące lat temu (i corocznie – teraz), później łączyło się z wielkim bólem i cierpieniem – właśnie Tego najwspanialszego daru.
Jezus Chrystus przyszedł na ten świat, by odnaleźć i uratować Ciebie. Niezależnie czy znasz tę prawdę od lat, dopiero od niedawna, a może czytając ten artykuł dowiadujesz się o tym po raz pierwszy. I to wszystko wiązało się z wielką ceną – ceną, którą musiał zapłacić w jeden z najokrutniejszych sposobów. To wszystko dla Ciebie.
Czego będziesz szukać pod choinką w tym roku?
Dlatego pozwól, że ośmielę się i zapytam – gdzie jest ten Jezus w Twoim życiu? Może leży zwinięty gdzieś pod tą choinką, w kącie, tak, jak kiedyś leżał w prostej kołysce? Może czeka na „odpakowanie”, jako ostatni i najbardziej zapomniany prezent? Wciąż jest jednak prezentem – ciągle gotowym, byś go przyjął. Jeśli to zrobisz, stanie się to najbardziej użytecznym darem, jaki kiedykolwiek mógłbyś/-aś otrzymać! Uratuje Twoje życie, nada mu nowe znaczenie i będzie prowadził w swojej nieskończonej dobroci i sprawiedliwości! Nie zapominajmy, że to właśnie ON jest tym czego powinniśmy zawsze szukać w pierwszej kolejności pod choinką – szczególnie jeśli na chwilę straciliśmy Go z duchowych oczu! Nigdy nie jest za późno, odważ się na ten krok!
Autor: Kornelia Arndt