Stoisz
przed swoimi własnymi drzwiami, drzwiami do Twojego domu czy mieszkania, ale
nie możesz, po prostu nie potrafisz, znaleźć kluczy. Stoisz tak i szukasz,
szukasz, i szukasz, wygrzebujesz wszystkie rzeczy z torebki lub kieszeni,
odstawiasz niezdarnie pełne reklamówki z zakupami pod ścianę, a kluczy nie ma.
Znasz to?
Nie
potrafiłabym zliczyć tych chwil, wbrew pozorom krótkich, kiedy coś tak
banalnego, jak wejście do własnego domu, sprawiało tyle problemów, tylko przez
zbyt głęboką torebkę. W tym aspekcie mężczyźni mają łatwiej, o ile nie noszą
równie głębokich aktówek czy toreb na ramię, a ich jedynym miejscem
przechowywania przedmiotów osobistych są kieszenie.
Tak
trudno znaleźć nam najpotrzebniejsze przedmioty codziennego użytku, zgubione
gdzieś pomiędzy otaczającym nas ogromem różnych rzeczy. Co dopiero jeśli
rozpoczniemy poszukiwania jakichś głębokich myśli, idei, poszukiwania celu,
odpowiedniego miejsca w życiu. To dopiero sprawia nam problemy! A mimo to
poświęcamy dużo swojego czasu na poszukiwanie odpowiedzi, które mają pomóc nam
przejść przez tę wędrówkę, którą jest nasze własne życie.
Bo w życiu nie jest tak łatwo…
Po
drodze zawsze pojawiają się problemy, co uwaga,
uwaga, tylko brzmi banalnie. Przecież to oczywiste, że na tej drodze
pojawią się problemy – większe, mniejsze, jedne do przeskoczenia, inne nie – to
przez nie musimy często zmieniać kierunek swojej drogi. A co gdyby, tylko
teoretycznie, nie iść tą drogą samemu? Co gdyby zaprosić jeszcze kogoś? No tak,
przecież zawsze lepiej idzie się z kimś. Samemu – to przecież nierozważne! Przyjaciel,
chłopak/dziewczyna, mąż/żona, rodzice? Z kim iść?
A może by tak nie iść samotnie?
Niezależnie
od sytuacji, w której teraz się znajdujesz, chcę Ci oznajmić, że do drzwi, przed
którymi teraz stoisz, klucze ma tylko Bóg. Wiem, że to może brzmieć dziwnie (bo co ja
mogę o Tobie wiedzieć), ale uwierz mi, że wiem, co oznacza, bezskuteczna próba
otworzenia drzwi. Mogą być nimi różne Twoje problemy, brak pracy, niezdane
egzaminy i brak czasu na poprawki, złamane serce, pusty bak na środku drogi, czy
śmierć bliskiej osoby, brak sensu i celu, strach przed wyruszeniem w nieznane,
bezskuteczne odkrywanie swojego powołania. Niezależnie jak to nazwiesz i jak (nie)znaczące
to będzie, zwykle sami jesteśmy bezsilni. Tylko, jeśli wpuścimy w ten problem
Boga, możemy otworzyć te drzwi. On ma klucze, których ja nie posiadam, których
nie masz również Ty. Bóg już zna miejsce, w których chce, żebyś był, tam dokąd
Cię prowadzi i powołuje.
Wbrew wszelkiemu ludzkiemu rozsądkowi i egoistycznemu
pragnieniu, by zrobić to samemu, tylko pozostawienie wszystkiego Niebiańskiemu
Ojcu może doprowadzić Cię w miejsce, w którym będziesz czuł się jak w domu –
będziesz wiedzieć, gdy tam dotrzesz, będziesz na swoim miejscu. Zostaw wszystko
to, co tak uporczywie trzymasz akurat w rękach, co nie pozwala Ci otworzyć
drzwi, opróżnij kieszenie, strzepnij wątpliwości, oddaj Mu to wszystko i wejdź.
Wbrew pozorom to bardzo proste.
Autor: Kornelia Arndt