Według Apostoła Pawła, który w trzech swoich listach wymienił największe grzechy imające się człowieka, najwięcej zła rodzi nasz język. To językowi Paweł najwięcej poświęca uwagi. Używa aż pięciu odmiennych określeń:
- loidoros– obmówca, lżący, złorzeczący, znieważający,
- katalalia– potwarz, obmowa, zła mowa, oczernianie, zniesławienie,
- psithyrismos– obmawianie szeptem, skryte obmawianie, plotkowanie, szemranie,
- blastfemos– źle mówiący o kimś, oszczercy, krzywdząco mówiący,
- diabolos– oczerniający, obmawiający, oszczercy.
O owych językowych podłościach Paweł pisał bezpośrednio do ludzi z Kościoła (sic!). Ostrzegał wierzących - czyli także mnie! Wystarczy trochę uczciwości, by zobaczyć, że Paweł się nie pomylił, że ostrzegał. To zmora dzisiejszych czasów: obmowa i plotka. Wyrządzamy sobie przez to ogrom zła.
Jak poważnie powinno wybrzmieć przy tym słowo Apostoła, że „obmówcy, plotkarze, oszczercy Królestwa Bożego nie odziedziczą". Do czego my nieraz już przywykliśmy, Bóg nie przywyka, stąd tak ostre słowa: „Nie odziedziczą." Nie bagatelizujmy więc tego, co mówimy. Tym bardziej nie usprawiedliwiajmy się, że pełni dobrych intencji mówimy o kimś źle, najczęściej dokładając swoją nieprawdę, by uchronić innych przed... tym drugim człowiekiem, lub przed błędem, lub - o zgrozo - by nieść pomoc temu, kogo obmawiamy.
Serca człowieka jest przekorne, i potrafi „w imię miłości" niszczyć, ranić i mieć się przy tym dobrze. Myślmy więc o naszym języku i głębiej - o naszym sercu, bo z niego wypływa, co myślimy i mówimy.
Autor: Radosław Siewniak
Źródło: http://nieboiziemia.pl/index.php/teksty/spoleczenstwo/item/grozniejsze-niz-myslisz