Przecież o tym głośno się nie mówi!
W moim krakowskim kościele Pastor przez cały miesiąc prowadził kazania odnośnie grzechu i jego natury. Choć szmat czasu minął od tego trudnego miesiąca, to jednak niektóre rzeczy pamiętam do dziś. Mimo to skłamałabym, gdybym powiedziała, że wiem dokładnie, co zostało w tych kazaniach poruszone i od tego czasu grzech nie ma więcej dostępu do mojego życia. Nawet nie próbuję się oszukiwać. Teraz jest być może nawet gorzej. Jest trudniej, ponieważ tym bardziej wiem, gdzie Zły próbuje ukłuć mnie najmocniej i najcelniej, jak bardzo psuje to mnie i ma wpływ na ludzi wokół. Wiem jak się przed tym bronić, więc w każdym momencie uległości grzechowi, jego skutki bolą jeszcze bardziej.
Grzech – to ma znaczenie!
Trudno jest rozmawiać o grzechu w XXI wieku. Trudno jest zrobić to w jednym artykule, dlatego ten składać się będzie z dwóch części, a to i tak za mało. Jest jednak kilka ważnych rzeczy, które należy o nim wiedzieć. Po pierwsze grzech to nie jest mistyczne słowo ukute przez jakiś ludzi wieku temu po to, żeby podporządkować sobie nieokiełznany lud. Nie jest też to termin za którym idzie nienawiść, nietolerancja i niesprawiedliwość wobec drugiej osoby, która ma inne przekonania niż my. Wśród prawdziwych, oddanych Jezusowi ludzi, nigdy nie powinna pojawić się nienawiść i złe słowa wobec drugiej osoby (nieważne jak „grzesznej” naszym zdaniem). Prawdziwie nowonarodzony człowiek nigdy nie będzie kierować się nienawiścią w stosunku do kogoś. (Porozmawiajmy o nienawiści). Ale czy mamy stać swobodnie patrząc, jak ktoś upada, niszczy swoje życie i swoich bliskich? A może to teraz jesteś właśnie Ty, czytelniku?
Niezależnie od tego, grzech to kuszący, cichy głos, który namawia nas do czegoś (czasem pod przykrywką rzeczy dobrych), co sprawi, że będziemy musieli iść na kompromis z tym, czym się kierujemy i w co wierzymy. Zachęca do rzeczy, które mogą dać nam chwilową przyjemność, swobodę i radość.
Przecież brzmi dobrze, prawda, to same miłe rzeczy? Tak, ale już w samym momencie myślenia o tym wszystkim wiemy, że pewne rzeczy i relacje będą musiały zostać naruszone, granice przekroczone i zerwane. Konsekwencje tych czynów, które w zasadzie mogły być do przewidzenia (szczególnie kiedy powtarzamy wcześniejsze schematy), dołują nas, ciągną w dół o głębokości Rowu Mariańskiego i powodują zamęt w nas samych, a także wśród naszych bliskich. Możesz to nazwać błędami życiowymi lub jeśli wolisz - złymi decyzjami, jeżeli ma Cię to przed czymś uchronić. Jeśli ułagadzamy sobie te rzeczy innym nazewnictwem, nie oznacza to, że przestają one być tym, czym są – grzechem, upadkiem i złem.
Ciąg dalszy nastąpi…
Temat, który omawiamy nie jest najłatwiejszy. Byłoby fantastycznie, gdyby ludzie, niezależnie od przekonań i poglądów, potrafili starać się wyrzekać zła na rzecz dobra dla siebie i innych. Na razie to, czemu przyjrzeliśmy się o naturze zła i grzechu, to trudne i negatywne ujęcie. W kolejnej części naszych rozważań przyjrzymy się działaniu grzechu i możliwym sposobom jego zapobiegania. Już wkrótce, jak zawsze na blogu SzukającBoga.
Autor: Kornelia Arndt