Wiemy już czym jest grzech, jak bardzo nas niszczy. W drugiej części naszych rozważań o grzechu przyjrzymy się, skąd bierze się to cierpienie i więzienie, ale przede wszystkim co zrobić, żeby się uwolnić i żyć w wolności, i w prawdzie.
Cierpisz? Co dzieje się źle?
Od razu wiemy, że coś poszło nie tak, że znów upadliśmy. Cierpimy my sami, ktoś kogo kochamy, coś co kochamy, łamią się relacje i nasze starania. Co wtedy robimy? Żałujemy, przepraszamy, pokutujemy obiecujemy poprawę przed sobą, innymi, a jeśli jesteś wierzący – przed Bogiem. Przez jakiś czas jest dobrze, nawet bardzo dobrze, a potem… bum! Znów jesteś tam, gdzie już byłeś. Błędne koło? Dla wielu z nas tak. Nawet najszczersze ukorzenie się (podkreślam – nie tylko w znaczeniu religijnym), nie gwarantuje braku powrotu do starych przyzwyczajeń. Czasem mijają od razu, jednak niektóre rzeczy potrzebują czasu i naszego wielokrotnego potykania się. Jest to niesamowicie denerwujące. Wiemy, że krzywdzimy siebie i swoich bliskich, już tego nie chcemy, chcemy być wolni, ale ciągle jesteśmy związani.
Co Cię więzi?
Kluczem do wolności, tej prawdziwej, jest po pierwsze - (chociaż niekoniecznie najważniejszy) wyrozumiałość. Pewne niedobre rzeczy siedzą w nas bardzo głęboko, my sami wraz z Bogiem (jeśli zdecydujemy się iść tą drogą, a trzeba przyznać, że to prawdziwie uwalniająca ścieżka), potrzebujemy wiele czasu i ciężkiej pracy, żeby pozbyć się tego syfu. I znów – nie chodzi o całkowity ascetyzm i umartwianie swojego ciała i ducha, ale poprawę swojego życia dla siebie samych, ludzi, których kochamy i Tego, Który dokładnie wie, czego potrzebujemy.
Bardzo irytuje mnie, gdy ktoś mówi o wszystkich nakazach narzuconych wierzącym przez Boga, co dla tych ludzi wiąże się z życiem pozbawionym radości. Nie mogliby być bardziej w błędzie. Jeśli nie wierzysz otwórz swoją lub jakąkolwiek Biblię, którą masz w swoim domu i sprawdź, czym tak naprawdę są przykazania, i co dawały ludowi, który prowadził Bóg. Miały ich chronić i zapobiegać przed złem. Bóg dał nam je, bo łamanie ich niszczy nasze serca i ducha – większość z nich to robienie czegoś złego wobec drugiej osoby. A przecież kto, chcąc żyć dobrze, ś w i a d o m i e decyduje się na wyrządzanie krzywd innym i sobie?
Jeśli wybieramy walkę z tym, co złe, słuchając Bożego Słowa, to jesteśmy na wygranej pozycji, nawet gdy wygrana pierwszej rundy jeszcze przed nami.
To On odnawia nasze serca, podnosi i wskazuje dobre drogi pełne światła a nie ciemności. Szacunku a nie poniżania. Radości, która zakorzeniona jest na tyle głęboko, że nic nie potrafi jej wyrwać. I nawet jeśli wtedy upadniesz, to podniesiesz się, czasem nie o własnych siłach, to On poda Ci dłoń.
Prysznic na życiowe zabrudzenia
Po drugie - oczyść się dokładnie. Kiedy Naaman, człowiek wysoko postawiony wśród sług króla Aramu, zachorował na trąd, prorok Elizeusz kazał mu zanurzyć się w Jordanie siedem razy. Na początku Naaman pomyślał, że to żart i odjechał. Wysłuchując przekonywujących doświadczeń swoich sług, zawrócił i był posłuszny temu, co mówił mu Elizeusz. Naaman musiał oczyścić się aż siedem razy, nawet jeśli uważał, że to nie ma sensu i nie może mu pomóc, stało się inaczej – został uzdrowiony i zobaczył Bożą łaskę.
To tak samo, jak z braniem prysznica. Będziemy czuć się dobrze i świeżo, kiedy dokładnie oczyścimy swoje ciało. Jednak czasem bez odpowiedniego narzędzia (gąbki, szczotki czy innych czyścideł) możemy mieć dość spory problem, np. z umyciem łopatek. Tak samo bywa z naszym duchowym oczyszczeniem. Potrzebujemy duchowego prysznica, który pomoże zmyć każdy brud, nawet z tych nieszczęsnych łopatek, gdzie nie sięga ręka. Ale tutaj potrzebujemy pomocy, już nie gąbek, ale rozmowy z kimś bliskim o problemie, który ciągle powraca, podzielenie się swoimi obawami, prośba o kontrolę – bo to właśnie ta druga osoba może zauważyć, że część naszego życia znów jest brudna i potrzebuje odnowy. A przede wszystkim pomocy od istoty ponadnaturalnej – uświęcenia od tego, Który sam jest Święty. Nie wyobrażam sobie w jakim brudzie mogłabym dalej tkwić bez Jego pomocy.
Sposoby na oczyszczenie mogą być różne, bardzo indywidualne, najlepiej wypracować je sobie samemu, ale cel ma zostać ten sam – całkowite oczyszczenie.
Otworzysz mu?
Gdzieś bardzo blisko, być może tuż za zakrętem, czai się wróg. Doskonale zna Twoje najsłabsze strony, wie, gdzie ugodzić Cię najmocniej. I może teraz czujesz się bezpieczny, chroniony, ale do Twoich drzwi w każdej chwili może zapukać grzech. Pytanie czy mu otworzysz i zgodzisz się na niewolę? Czy może wolisz wolność, nawet jeśli to będzie trudniejsze, bardziej wymagające i czasem bardziej czasochłonne? Zwykle żałujemy, że dopuściliśmy do złego po fakcie, patrząc na krzywdzące konsekwencje. Ale przechodząc przez to wcześniej, warto zacisnąć pięści i walczyć. Może czasem przegrasz rundę, ale to nie oznacza, że nie możesz wygrać całej bitwy, szczególnie jeśli Twoim trenerem będzie Bóg.
Autor: Kornelia Arndt