Jednym ze sposobów na to jest tzw. Uwielbienie, które w praktyce sprowadza się przede wszystkim do śpiewania Bogu pieśni pochwalnych i modlitwy. Oczywiście, to świetna praktyka. To normalne, że uświadamiając sobie czyjąś dobroć reagujemy dając wyraz naszej szczerej i autentycznej wdzięczności. Czemu tej naturalności miałoby zabraknąć w relacji z Bogiem?
Uwielbienie to mówienie prawdy o Bogu
„Retrospekcja - Refleksja - Reakcja” to zatem bardzo dobry schemat. Uwielbienie jest tym, co powinno kończyć każdy etap na naszej życiowej drodze. Uwielbienie to punkt dojścia. I w Biblii znajdziemy wiele fragmentów, które wpisują się w ten schemat. Wiele psalmów to Uwielbienie rozumiane jako mówienie prawdy o Bogu. Jakiej prawdy? Prawdy odkrytej osobiście, w doświadczeniu Jego troski i prowadzenia w konkretnych momentach naszego życia. Przecież Boga nie uczymy się z Wikipedii. Istota Uwielbienia tkwi w rzeczywistym doświadczeniu.
Ale jestem przekonany, że sporo ryzykujemy traktując Uwielbienie jedynie jako rodzaj podsumowania. Być może Uwielbienie nie jest jedynie punktem „dojścia”, ale także niezwykle ważnym punktem „wyjścia”?
Jak się tu znaleźliśmy?
Są fragmenty w Biblii, które przywołane na forum momentalnie podnoszą temperaturę. Jednym z nich jest pierwszy rozdział Listu do Rzymian. Nic dziwnego, skoro stanowi istotny punkt odniesienia w niekończącej się dyskusji o homoseksualizmie. Warto jednak pamiętać, że wątek dotyczący „niemoralnego seksu” jest tylko jednym z elementów składających się na większą retoryczną całość pierwszych rozdziałów Listu do Rzymian.
Paweł na początku swojego listu do społeczności w Rzymie maluje przed odbiorcami dosyć ponury obraz. Wykazuje, że każdy człowiek jest grzesznikiem i zasługuje na Boży sąd. Niezależnie czy należy do „uprzywilejowanej” starotestamentowym przymierzem społeczności Izraela, czy nie. Jest to przygnębiająca prawda o stanie człowieka. Ale w jaki sposób człowiek znalazł się w tym miejscu?
Przepis na tragedię
Pierwszy rozdział (wersety 18-32) to właśnie opis tego procesu. Procesu, w którym człowiek oddala się coraz bardziej od Boga, wpadając w nakręcającą się spiralę grzechu. Szczerze, to bardzo przygnębiający, a nawet mroczny obraz. Na pierwszy rzut oka wygląda, jakby miało dotyczyć jedynie ludzi, którzy naprawdę solidnie upadli w swoim życiu... ale prawdę mówiąc, na liście wymienionej w wersetach 29-31 nietrudno znaleźć też... własne grzechy.
Powtórzmy zatem pytanie: w jaki sposób człowiek znalazł się w tym miejscu? Co sprawia, że może być (aż) tak źle?
Odpowiedź znajduje się na początku fragmentu, gdzie czytamy „...choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce.” (w. 21, BT).
Uwielbienie, jako punkt wyjścia
Wszystko zaczyna się w tym miejscu, miejscu zdefiniowania relacji człowiek-stwórca. To co przyniesie przyszłość, zależy od tego, jak dzisiaj odpowiem na pytanie: czy naprawdę uznaję Boga za Boga? Jeżeli tego nie zrobię, Bóg „pozwoli” mi działać w oparciu o własne siły i własną mądrość. Coż, dla mnie osobiście nie jest to zbytnio kusząca alternatywa...
Nie wiesz jak rozpocząć rok 2021? Zacznij od Uwielbienia. Kiedy jeszcze nie wiesz co jest przed Tobą. Nie czekaj na koniec, na bilans zysków i strat. To jest istota wiary. Jestem przekonany, że taka postawa przyniesie wiele powodów do wdzięczności na jego koniec i sprawia, że najważniejsze rzeczy w naszym życiu pozostają na właściwym miejscu.
Mam na myśli to, że jesteś po prostu bezpieczny.
Nie wiesz jak zacząć? Zacznij od Uwielbienia.
Autor: Tymoteusz Cieślar