Działanie czy bezustanna
stagnacja?
Muszę się do czegoś
przyznać. Będzie to szczere. Nie lubię nic nie robić. Kocham ruch i milion
obowiązków. Kocham to tak bardzo, że nie raz z przesytu rzeczy wziętych na
siebie zaczynam panikować i wariować starając się wszystko poukładać w racjonalnej
kolejności i porządku. Mało tego – zawsze wydaję mi się, że robię za mało. Jasne
każdemu zdarzają się momenty nudy albo zwyczajnej stagnacji, dni, kiedy nie
tylko nic się nie chce, ale nawet nie ma, co robić. Chociaż to akurat
najczęściej zdarza się studentom. Jesteśmy wolni od domowych obowiązków, bo
one, z dala od rodzinnego domu i rodziców, zależą tylko od nas. Studia bywają
wymagające i pracochłonne, ale raczej nie przez cały semestr. Na zajęcia,
spójrzmy prawdzie w oczy, nie trzeba chodzić (nawet na obowiązkowe da się
znaleźć jakaś wymówkę czy lukę w regulaminie uczelni). Zawsze też można się z
wykładowcą dogadać.
Gorzej mają osoby pracujące
na pełny etat i rodzice. Tu nie ma zmiłuj się! To jest całodobowa praca, nawet
po godzinach rzeczywistej pracy. Jednak nawet wtedy ludziom udaje się
wygospodarować chociaż trochę czasu (a raczej – powinno się!) tylko dla siebie,
żeby skupić się na sobie albo właśnie – „nienierobić”.
NICNIEROBIENIE – ten
zlepek ma znaczenie
Patrząc na dorosłe życie z
perspektywy millenialsa, widzę, jak odmiennie od moich rodziców podchodzę do
tego tematu, o dziadkach nie wspominając. Odpoczynek jest niesamowitym
błogosławieństwem. Pracoholicy, rozumiem was, ale może to czas, żeby zdać sobie
sprawę z negatywnych aspektów przepracowania i poszukanie pomocy. Bo przecież
nie bez powodu sam Najlepszy Ojciec w Niebie dał nam dzień na odpoczynek i
poświęcenie tego jednego dnia dla Niego. On odpoczywa, więc my też powinniśmy.
Fajnie jest żyć w biegu. Fajnie jest mieć co robić i czuć, że robi się coś
dobrego. Że nie leży się bezczynnie na kanapie.
Pozwólcie na małą dygresję:
tu znowu szczere wyznanie – czasem tak bardzo chcemy coś zrobić, tak bardzo
wiemy, ile zaległości mamy, ale zwyczajnie nie chce nam się podnosić tyłka z
kanapy, bo … czasem się boimy zmierzyć się z odpowiedzialnością… czasem prokrastynację
wybieramy w myśl „jutro też jest dzień”… czasem stwierdzamy, że nie mamy weny i
najlepiej poczekać, aż sama przyjdzie, a w między czasie może jeszcze jeden
serialik, nic złego się przecież nie stanie… Możecie się nad tym zastanowić.
Coś mi się wydaję, że to dobry temat na inny artykuł.
Wracając, dobrze jest mieć
co robić. Nie marnować swojego czasu i życia. Wziąć życie za przysłowiowe rogi.
No, ale….. tak super jest czasem nie robić nic.. Tak, tak, nie robić nic.
Usiąść z kawą w ręku przed książką czy serialem, patrzeć na deszcz spływający po
oknie. Nic konkretnego. To też może być dobre. O ile taki czas jest czymś
wyjątkowym w ciągu dnia, a nie rutyną. Każdy z nas tego potrzebuje. Ach, a ile
znam ludzi, którzy nie dopuszczają do siebie myśli, by zmarnować choć minutę
swojego dnia na jakieś tam „głupoty”. Przecież jest tyle do zrobienia! Beze mnie
zawali się świat – nieomal słyszę, jak mówią. Ehe, przepraszam bardzo, wcale
nie.
Pozwól sobie na
odpoczynek
Moje „nicnierobienie” nie
jest „nicnierobieniem” samym w sobie. Pewnie, że czasem chwile spędzone tylko
przy gorącym kubku kawy czy herbaty, nie myśląc o niczym konkretnym są też
wspaniałe, ale to jest bardziej wyjątek wyjątków. „Nicnierobienie” w moim
kontekście, to tak naprawdę wypoczywanie. Wypoczywać można na różne sposoby,
np. zawiązując relację z Bogiem. Więc teraz trochę o tym.
Jak już pisałam wcześniej
od Boga dostaliśmy wręcz nakaz odpoczynku. Jako Jego dzieci powinniśmy jak
najlepiej Go słuchać i przede wszystkim naśladować Jezusa, a Jezus odpoczywał w
sabat. Robi się trochę pod górę, bo Boży Syn dość znacznie zmienił postrzeganie
sabatu przez Żydów. Szczególnie faryzeusze ostro krytykowali działania
Chrystusa i Jego uczniów, chociaż nie robił nic złego.
„Ponadto rzekł im: Sabat
jest ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla sabatu. Tak więc Syn
Człowieczy jest Panem również i Sabatu”. Mar. 2, 27-28 (Biblia Warszawska)
Dla mnie jest to doskonałe
podsumowanie tego, co o biblijnym sabacie wiedzieć trzeba. Nie wiem czy
doświadczyliście, jak niektórzy bardzo próbują wręcz „wcisnąć” innym nakaz
odpoczynku i święcenia np. niedzieli (albo soboty). Ja tak, nawet wielokrotnie.
A przecież żyjemy w czasach po Chrystusie i z Chrystusem, który mówi nam w tak
wspaniały sposób, że każdy dzień ma być poświęcony na spędzaniu z Nim czasu,
jeśli się zdecydowaliśmy oddać życie Jezusowi. Dlatego niezależnie od tego czy niedziele masz
wolne, czy może jednak pracujesz, dla swojego własnego zdrowia, powinieneś
przeznaczyć jeden dzień swojego tygodnia na odpoczynek, spędzanie czasu z
rodziną i przyjaciółmi, a przede wszystkim z Bożym Słowem. Poszłabym nawet o
krok dalej mówiąc, że niezależnie od tego co robisz i jak bardzo dużo rzeczy
masz na głowie, każdy Twój dzień powinien być podyktowany Jemu. Oddawanie
każdego ranka całego dnia Jezusowi sprawi, że będziesz mógł przeżywać ten dzień
w pełni, kierując swe myśli do Niego, nie tylko w trudnych, ale też zwykłych
sytuacjach codziennych. Wtedy całe Twoje nastawienie do tego dnia, tego, co
przyniesie, ludzi wokół zmienia się diametralnie i jest po prostu jakoś tak
przyjemniej. Jeśli nie wiesz, o czym mówię, spróbuj to zrobić przed wstaniem z
łóżka, i choćby krótko poproś Boga, żeby był z Tobą przez cały ten dzień,
dodawał sił i pozwolił go przejść w miłości do Boga i wszystkich ludzi wokół.
Może później będziesz chciał/-a podzielić się przemyśleniami z nami? Byłoby nam
bardzo miło!
Zatrzymaj się, nie warto
pędzić
Podsumowując: każdy z nas
potrzebuje chwili dla siebie, chwili kiedy może się wyciszyć i odprężyć.
Sposoby na to są różne. Znajdź swój, jeśli jeszcze go nie masz. Niezależnie od
tego czy lubisz, czy nie lubisz żyć w biegu, pamiętaj, że należy się zatrzymać.
Choć na chwilę, przystanąć, rozejrzeć się, zobaczyć, coś czego normalnie nie
zauważasz, celebrować tę jedną małą chwilę, i podziękować za to Ojcu. I za to,
że Cię tak pięknie stworzył, i dał możliwość odpoczynku – zrób to dla siebie,
zrób to dla Niego!
Jeśli czujesz, że Twoje
życie przecieka Ci przez palce, nie potrafisz się zatrzymać i docenić tego, co
masz, nie zauważasz innych, a co najgorsze – Boga w swojej codzienności, to
proszę przemyśl, co jest nie tak. Na dole zamieszczam piosenkę, która może
pomóc przeprowadzić Cię w tych rozważaniach.
Autor: Kornelia Arndt