Odkąd pamiętam, Pan Bóg był dla mnie ważny. Kiedy byłam dzieckiem, moja wiara byłą prosta, ufna... nie miałam wątpliwości, że Bóg mnie kocha, z resztą czułam to. Żyłam też blisko kościoła. Były to czasy komunizmu, więc w kościele działo się dużo dobrych rzeczy, był to swego rodzaju azyl.
To wszystko zaczęło się zmieniać,
kiedy poszłam do liceum. Nowi ludzie, nowi nauczyciele: to wszystko sprawiło, że zaczęłam się interesować wieloma różnymi rzeczami. Zaczęłam więcej czytać, interesować się sztuką, psychologią, zaczęłam czytać książki na temat biorytmów i reinkarnacji. Jedna z moich przyjaciółek bardzo głęboko weszła w Sahadża jogę, intrygowały mnie jej opowieści o tym, jak siłą umysłu może zmieniać rzeczywistość. Z kolei inna przyjaciółka fascynowała się metodą Silvy – jest to swego rodzaju trening umysłu. Z jeszcze inną przyjaciółką przeżyłyśmy kilkudniową, wakacyjną fascynację wyznawcami Hare Krishna i żadną z tych rzeczy nie weszłam głęboko, bo coś mi w tym nie grało i nie pasowało, tak do końca, ale to wszystko sprawiło, że zaczęłam się oddalać od Boga- tak powoli, stopniowo i niepostrzeżenie. W końcu przestałam odczuwać Jego obecność i Jego bliskość, chodzenie do kościoła stało się nudnym rytuałem. Święta stały się pustą i smutną tradycją, bo pamiętałam, że kiedyś to miało znaczenie, teraz już nie.
Rozpoczął się najbardziej smutny okres
w moim życiu, trwało to mniej więcej 8 do 9 lat. Był to okres samotności, smutku, poczucia bezsensu. Wszędzie czułam się źle, nikt mnie nie rozumiał. Mój brat, który wcześniej przeżył spotkanie z Panem Bogiem, zapraszał mnie czasem na różne spotkania, ale zawsze się jakoś „wymigiwałam”, wydawało mi się, że w chrześcijaństwie nie znajdę odpowiedzi na moje problemy i „duchowy głód”.
Któregoś razu mój brat zaprosił mnie w Tatry,
był to co prawda wyjazd biblijny, ale ponieważ bardzo lubię góry, zgodziłam się. Kiedy przyjechałam, okazało się, że ludzie tam czytają sobie List do Efezjan. Pierwsze słowa, które tam usłyszałam, to był fragment z drugiego rozdziału, ósmy i dziewiąty werset. Były to słowa, że jesteśmy zbawieni z łaski, przez wiarę, nie przez uczynki, żeby się nikt nie chlubił. To był dla mnie szok: po raz pierwszy usłyszałam, że jesteśmy zbawieni z łaski i że jest to dar. Wcześniej cały czas myślałam, że muszę sobie zasłużyć na to, muszę zasłużyć na Niebo dobrymi uczynkami i właściwie nie byłam pewna, czy te dobre zrównoważyły już te złe.
A tu nagle dowiaduję się takiej rzeczy. Z jednej strony to była dobra nowina, ale z drugiej strony byłam przerażona, właściwie cały ten wyjazd chodziłam ze łzami w oczach, bo zobaczyłam, że wierzę w jakiegoś wymyślonego przez siebie Boga, jeśli nie wiedziałam takiej podstawowej rzeczy o Nim, to może właśnie wierzę w Boga wymyślonego.
To mnie przeraziło.
Kiedy wróciłam, zaczęłam intensywnie czytać Pismo Święte, żeby poznać tego prawdziwego Boga. Początkowo trochę mnie przerażał, kiedy Go poznawałam, ale później coraz bardziej zaczął mnie fascynować.
Pół roku później
znów ktoś zaprosił mnie na wyjazd: letni obóz biblijny. Był to jeden z najpiękniejszych tygodni w moim życiu i tam Pan Bóg mnie tak naprawdę dotknął i poczułam Jego miłość. Nagle wszystko zaczęło układać się w jedną całość i zobaczyłam sens i cel tego wszystkiego. Zobaczyłam taki szczegół, że wcześniej Bóg był ważny w moim życiu, ale to było moje życie i to był mój system wartości, On teoretycznie był na pierwszym miejscu, ale tylko teoretycznie, bo w praktyce to różnie wyglądało. Teraz zapragnęłam, żeby to On żył we mnie.
Przede wszystkim życie z Bogiem
jest dla mnie wielką przygodą. Z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych. To jest dla mnie niesamowite, że relacje, jakie On daje to bardzo bliskie relacje między ludźmi, którzy tak naprawdę się nie znają i są sobie obcy.
Z Bogiem piękne jest to,
że z Nim nigdy nie ma rozpaczy, zawsze jest nadzieja. I nawet, kiedy u mojej mamy wykryto nowotwór złośliwy i miałam pokusę, żeby wpaść w rozpacz (pamiętam, że był taki jeden dzień, który cały przepłakałam), to kiedy na nowo zaufałam Bogu, to wróciła nadzieja.
I właśnie taką nadzieję z Bogiem i z Jezusem możemy mieć zawsze. I to jest piękne.
Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się więcej zapraszamy Cię na kurs "Dlaczego wierzyć?"
Kliknij w poniższy link i zapisz się.