Pamiętam ten wieczór z przed czterech i pół roku,byłam na detoksie pierwsze dziesięć dni... od bardzo długiego czasu na trzeźwo. Miałam wtedy trzydzieści pięć lat byłam w trzecim miesiącu ciąży. Od wielu lat alkohol był lekarstwem na wszystko, niewiele w tedy wiedziałam o Bogu raczej wydawał mi się sądny i odległy, miłościwy o ile się zmiłuje i litościwy o ile się zlituję.
Nie sądziłam że lubi takich ludzi jak ja.Nie piłam oficjalnie, piłam po kryjomu, piłam sama, piłam płacząc, już robiłam sobie drinka i zaczynałam pić bo wiedziałam ze nie powinnam. Obiecywałam sobie codziennie że jutro już nie będę pić, ale jutro znowu kupowałam alkohol i znowu piłam, pogrążałam się w coraz większą depresje, wiedziałam że nie powinnam pić a ja nie mogłam przestać.
W naszym kościele
wtedy przy jednym ze świąt była możliwość zobowiązania się przed Bogiem do codziennej modlitwy przez okres dziewięciu miesięcy za nienarodzone dziecko, pomyślałam że to mógłby być dla mnie dobry doping a przy okazji idea mi się podobała. Zdecydowałam się, więc zobowiązałam się do takiej modlitwy.Któregoś wieczoru kompletnie pijana pamiętam siebie na łóżku w pokoju u dzieci. Modliłam się mimo że byłam kompletnie pijana ponieważ nie chciałam zaniedbać swojego zobowiązania ale to był dzień kiedy pierwszy raz przyznałam że nie daje rady, zaczęłam wołać do Boga żeby mi pomógł, bo nie dam rady bez niego,czułam że nie jest dobrze, że idę w złym kierunku.Poszłam wtedy do psychiatry bo zaczęłam się bać o siebie i o swoje samopoczucie, ale psychiatra jako że byłam w ciąży to nie mógł mi udzielić pomóc, posłał mnie do pani psycholog, pani psycholog już po kilku wizytach zaproponowała mi terapie uzależnień, zdecydowałam się na tą terapie, ale jeszcze przed rozpoczęciem, przed pierwszym spotkaniem piłam po raz ostatni, żegnałam się ze swoim jak to mówiłam „przyjacielem” i kiedy pojawiłam się kolejnego dnia na umówione spotkanie we krwi miałam 0,2 promila alkoholu.
Moja terapeutka jako pracownik społeczny
musi to zgłosić na prokuraturę o ile ja w ciągu trzech dni zgłoszę się na oddział detoksykacyjny. Powiedziała mi że ja mogę zapić się na śmierć ale ja nosze dziecko w łonie i ona na to nie może pozwolić żebym ja piła dalej. Jak ja jej wtedy nienawidziłam. Chciałam z tym walczyć, czułam że wszystko sprzysięga się przeciwko mnie, że to wszystko nie tak miało być, bałam się że odbiorą mi dzieci, ale w głębi duszy pomyślałam że może to jest odpowiedz na moje modlitwy, tak powiedziałam do męża: myszko ja się modliłam do Boga może on mi teraz pomaga i rzeczywiście pomagał. Groźba prokuratury na kolejne sześć miesięcy sprawiła że nie odważyłam się wycofać z terapii. Na detoksie słyszałam świadectwo innego z alkoholików, którego życie było bardzo podobne do mojego, opowiadał też o swoim trzeźwym życiu, dał mi nadzieje i ja wtedy stwierdziłam że chcę zacząć żyć inaczej, że chcę zacząć żyć na trzeźwo, bez alkoholu. Modliłam się w kaplicy szpitalnej, płakałam, nie mogłam powstrzymać łez, naprawdę bardzo się bałam, prosiłam Boga o pomoc, czułam że ja sama nie zajdę nigdzie, widziałam gdzie siebie zaprowadziłam, zaczęłam prosić Boga aby mnie wziął za rękę i prowadził,bo ja siebie nigdzie nie zaprowadzę.
Następnego dnia,
kiedy się obudziłam, Pan Bóg zabrał wszystko. Zabrał każdą myśl o tym, że jestem do niczego, że jestem bezwartościowa. Kiedy spojrzałam do lustra, pierwszy raz powiedziałam sobie, że jestem piękna, bo taką stworzył mnie Bóg, a On jest idealnym projektantem. Mogłam iść szkolnym korytarzem wiedząc, że od teraz ważniejsze jest dla mnie to, jak myśli o mnie Bóg, a nie to, co myślą o mnie inni.
Tylko on mógł mi wtedy pomóc,
prosiłam Go aby dawał mi jakieś znaki, ale takie znaki, które ja zobaczę, żeby mną kierował a zaraz potem poszedł mój wzrok na napis pod spodem: Jezu ufam tobie. To był pierwszy znak, tak szybko, wiedziałam że wystarczy żebym Mu zaufała a On mnie poprowadzi i wszystko będzie dobrze, wlała się wtedy nadzieja w moje serce, czułam się utulona przez Boga jakbym Mu usiadła na kolanach, jakby mi powiedział wszystko będzie dobrze, Jestem z tobą, Ja cię poprowadzę i wszystko już będzie dobrze. A najpiękniejsze jest że od tego momentu kiedy Go poprosiłam żeby wziął mnie za rękę i poprowadził ja już nigdy nie poczułam się osamotniona, nigdy przenigdy nie poczułam się osamotniona mimo że bywa trudno, mimo że czasami mam pod górkę, to ja już nigdy nie poczułam się osamotniona, zawsze czułam że On jest ze mną, zawsze miałam w Nim wsparcie, nawet jeśli zawiódł drugi człowiek. Po roku moje życie się już zmieniło, moje dzieci zaczęły na nowo mi ufać, szybko też odzyskałam zaufanie męża.
Dzisiaj nie piję już cztery i pół roku,
pięć miesięcy nie palę papierosów, wszystko dlatego że Bóg mnie kocha i że wystarczyło tyko chcieć z nim współpracować.
Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się więcej zapraszamy Cię na kurs "Wolność od uzależnienia"
Kliknij w poniższy link i zapisz się.