Kiedy 6 lat temu rozpoczęłam pracę w firmie, w której obecnie pracuję, zrozumiałam co znaczy stwierdzenie „być umarłym za życia”... Doświadczyłam tego – żyłam, a moja dusza umarła. Byłam w depresji.

Świat zaczęłam postrzegać w czarnych i szarych kolorach.

Nic mnie nie cieszyło. Mimo, że miałam u boku ukochanego męża, ukochaną córeczkę, to tak naprawdę nie umiałam się tym największym szczęściem nacieszyć, ponieważ ta praca rzutowała na wszystkie aspekty mojego życia. Doszło do tego, że pojawiły się myśli samobójcze, połączone z pewnym głosem w głowie… Jak chodzę rano do pracy i potem wracam, to przechodzę przez taki most, pod którym przejeżdżają tramwaje. Kiedy przechodziłam przez most to ten głos w mojej głowie się nasilał: „skocz w dół, a skończą się twoje problemy”. Na początku ten głos był słaby, więc oddalałam go od siebie i starałam się o tym nie rozmyślać, ale z czasem się nasilał.

I pewnego dnia, gdzieś w połowie lutego 2016 roku,

wracając z pracy i przechodząc przez ten most, tym razem wyjątkowo natrętnie, usłyszałam głos, że mam skoczyć w dół, a skończą się moje problemy. Byłam tym tak bardzo przerażona… nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W końcu przystanęłam, rozpłakałam się, spojrzałam w niebo i krzyknęłam: „Boże, jeżeli jesteś, a wiem, że tak, proszę, ulecz mnie bo nikt nie jest w stanie mi pomóc. Ja nie jestem w stanie się zmienić a moi bliscy patrzą na mnie z przerażeniem i nie potrafią niczemu zaradzić. Boże, co ja mam robić?”.

To była pierwsza w życiu modlitwa,

w której potraktowałam Boga jako Boga żywego, jako osobę – nie kogoś dalekiego i niedostępnego. W tym momencie poczułam niesamowitą ulgę i niesamowity pokój. Po tak długim czasie wielkiego duchowego niepokoju było to dla mnie super uczucie.

Zaczęłam szukać

dla siebie w internecie jakiegoś psychoterapeuty. Wiedziałam, że normalny, zdrowy człowiek w ten sposób się nie zachowuje – że mam problem, którym prawdopodobnie jest depresja. Co ciekawe, nie potrafiłam znaleźć żadnego gabinetu psychoterapeutycznego, za to pierwszym adresem, na który trafiłam, była strona SzukającBoga. Przeczytałam: „Jeśli masz jakiś problem, napisz do nas, a nasi wolontariusze postarają się tobie pomóc”. Nie zastanawiałam się długo i opisałam swój problem. Po kilku dniach odezwała się do mnie trenerka, która ze mną porozmawiała i zaprosiła mnie na internetowy kurs „Dlaczego Jezus?”.

Kiedy ten kurs się kończył,

zdałam sobie sprawę: „ojejku, przecież ja w niedzielę nie urządziłam ataku histerii”. Byłam przeszczęśliwa. Zauważyłam, że świat nie jest już taki szary i czarny, ale powoli, pewne kolory zaczynają się w niego wkradać. Ale to, co mnie najbardziej uderzyło, to że poczułam niesamowity, niesamowity głód poznawania bożego słowa. Nigdy w życiu czegoś takiego nie miałam. Nie chciałam już być oddalona od Boga, chciałam mieć z Nim relację i do tego dążyć.

Bóg nie zmienił moich warunków zewnętrznych

ale zmienił mnie od środka. Zmienił mój sposób postrzegania świata. Naprawił wszystko to, co było w moim życiu zepsute, co nie działało tak, jak powinno działać. I to jest piękne! Nie musiałam już uciekać, bo obojętne gdzie ja bym się znalazła nie byłabym szczęśliwa, gdybym w tym wszystkim nie odnalazła Boga.



Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się więcej zapraszamy Cię na kurs "Dlaczego Jezus?"
Kliknij w poniższy link i zapisz się.

Select country

Americas

Europe

Asia + Pacyfic

Middle East + Africa