Kiedy miałam trzy lata.. opuściła nas matka. Mam na myśli nas, czyli mojego brata, mnie i moją rodzinę... Mogę powiedzieć, że większość swoich dni jako dziewczynka i nastolatka borykałam się z poczuciem odrzucenia i samotności.
Miałam świetną prace w bardzo dobrze funkcjonującej firmie,byłam stylistką, realizowałam swoje pasje, skończyłam studia, właściwie wszystko czego się dotykałam kończyła się w pewien sposób sukcesem, była to jednak pewna fasada, bo w środku była pustka.
Zaczęłam poszukiwać Boga żywego, nie takiego jakiego znałam z dzieciństwa, że było to oparte na regułkowych modlitwach, ja chciałam doświadczyć Boga chciałam Go znaleźć naprawdę w swoim życiu.
Doświadczenia z horoskopami, sennikami, medytacją i buddyzmem
Zaczęłam Go szukać w dziwny sposób, bo tak naprawdę, nie tam, gdzie trzeba. Fascynował mnie buddyzm, to że ci ludzie medytują, doświadczają różnych rzeczy. Sięgałam po horoskopy, po senniki, chciałam mieć coś, co jest takie transcendentalne, co jest po prostu niesamowite i chciałam czuć przenikanie, po prostu to było coś, że byłam w stanie doświadczyć czegoś nadnaturalnego.
Okazało się, że tak naprawdę było to początkiem mojej wielkiej tragedii. W moim życiu zaczęły się koszmary, które nabierały, że tak powiem, na mocy i w nocy nie mogłam spać, często bałam się kładąc do łóżka zasypiać, wolałam jak najwięcej czasu przeczekać, żeby nie doświadczać tych wszystkich strasznych rzeczy, które się mi śniły. Rano budziłam się zmęczona i wykończona psychicznie i fizycznie.
Próby poradzenia sobie z koszmarami...
Rozpoczęłam ćwiczyć jogę, potem dołączyłam tai chi. Oprócz tego, że traktowałam to zdrowotnie to myślałam, że teraz będę właśnie walczyć o tą moją przestrzeń wypoczynku, czyli te sny; że wpłynę przez moje pozytywne myślenie i świadomość na to co się ze mną dzieję.
Niestety tak się nie stało, te koszmary wręcz nabierały na mocy i moja sytuacja była rozpaczliwa i pewnego dnia kiedy doświadczyłam czegoś strasznego w nocy, stwierdziłam że już tego dosyć i muszę to zmienić, muszę coś z tym zrobić.
Początek zmiany
Przyszłam do mojego męża i poprosiłam go o rozmowę, opowiedziałam mu o tych koszmarach o tym jak bardzo cierpię, że to ma destrukcyjny wpływ na moje życie. Już nie potrafiłam się tak świetnie realizować i patrzeć się tylko na to co wewnętrzne, ale doświadczałem silnego bólu i pustki.
Kolejnym krokiem, który zrobiłam było znalezienie strony platformy SzukającBoga. Akurat taką stronę znalazłam, ale tam zaproponowano mi kurs Dlaczego Jezus? Na początku byłam wściekła, chciałam szybkiego rozwiązania mojego problemu, chciałam żeby te sny się skończyły i żebym miała tak zwany „święty spokój”, żeby to była rzecz, która już jest za moimi plecami i mogę iść dalej przed siebie.
Spotkanie z Jezusem
Kurs bardzo zbliżył mnie do Jezusa, pokazał mi bardzo ważne treści - to, że mogę oddać życie Jezusowi, w decyzji. Właśnie to było dla mnie zaskakujące, jak mogę w ogóle decydować o tym, że mogę oddać się Jezusowi. Przecież na mszy świętej w niedziele mówię wyznanie wiary i to powinno być jak gdyby przyklepane - że tak powiem. Tymczasem ta decyzja była bardzo osobista i miała zależeć wyłącznie ode mnie. To Jezus chciał usłyszeć moje „tak”.
Ja wtedy oddałam życie Jezusowi, ale w trakcie tej ścieżki stało się coś niezwykłego. Miałam taki dzień, kiedy po prostu padłam na kolana i kiedy czułam wszech ogarniającą miłość Boga. Było to doświadczenie z Bogiem, jakiego zawsze pragnęłam. Doświadczyłam wtedy Jego niezwykłej miłości.
Pokazał mi również przestrzeń mojego życia, która nie była dobra, która była grzeszna. Zobaczyłam to, że to grzechy oddzielały mnie od mojego Boga i że teraz On chce przyjść i to wszystko naprawić. To było coś tak spontanicznego, co przeniknęło mnie do szpiku kości i ja wtedy czułam się kochaną córką mojego taty.
Prawdziwa ulga
Bóg zabrał ze mnie ładunek, który... nie wiem, miałam wrażenie jakby na moich plecach było dziesięć kilo mniej bagażu. Ja to czułam w sposób fizyczny, po prostu jakby Pan Bóg zabrał ze mnie coś co jest niewidzialne i teraz już tego nie ma. Bardzo wtedy płakałam, czułam silne oczyszczenie, to była wyjątkowa chwila,
Za nim to się stało, dwa dni walczyłam z Bogiem i kłóciłam się, jak mogę wybaczyć takie rzeczy… ale Bóg przyszedł z przekonaniem, że On to zabierze i że będę miała pokój. Oddałam Mu moją nienawiść i rozpacz a także sprawiedliwość. To, co dał mi Bóg to serce pełne miłości, pokój w moim sercu, który przewyższa wszelki umysł.
Mogę o tym powiedzieć dlatego, że towarzyszyły mi właśnie rozpacz, towarzyszyło mi coś co rozdzierało moje serce na dwie części, nie byłam w stanie normalnie o sobie myśleć a Bóg to serce wypełnił swoją miłością.
Kasia Cyroń
Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się więcej zapraszamy Cię na kurs "Jak nawiązać relację z Bogiem"
Kliknij w poniższy link i zapisz się.