Kocham Jezusa. Mówię to prosto w oczy, teraz do Ciebie, ale nie zawsze tak było... Kiedyś, kiedy mój przyjaciel powiedział mi, że kocha Jezusa, to przyznam się, że było to dla mnie krępujące. Zawsze wydawało mi się, że takie wyznanie jak bardzo osobiste i zupełnie niepotrzebne. Pewnie dlatego, że nie kochałem wtedy Jezusa. Dzisiaj kocham Jezusa, bo Go poznałem i mogę każdemu powiedzieć, że Go kocham, Tobie też tego życzę. Nie było tak od początku mojego życia. Więc jak to się stało?
Byłem już bardzo dojrzałym mężczyzną,
kiedy Bóg otwarł przede mną pewne drzwi. Drzwi do bardzo ciekawej i interesującej kariery zawodowej. Wtedy myślałem, że to jest najwspanialsza rzecz, jaka może mnie spotkać w życiu. Ale tak naprawdę te drzwi zostały dla mnie otwarte z innego powodu: poznałem tam człowieka, który był dla mnie wielkim autorytetem w tej dziedzinie kariery zawodowej i tenże człowiek powiedział, że dla niego najważniejszą w życiu osobą jest Jezus. Później żona, dzieci, partnerzy biznesowi. Bardzo mnie to zastanowiło i zacząłem siebie pytać: gdzie jest Bóg w moim życiu? Okazało się, że Boga nie ma w moim życiu, no może gdzieś w mieszkaniu wisiał krzyż, ale samego Boga tak naprawdę nie było. Zacząłem go szukać.
Na czterdzieste urodziny kupiłem sobie Biblię,
nie, żeby ją postawić na półce, ale żeby ją czytać, poznawać, co Bóg ma mi do zaoferowania. A ma bardzo dużo. Drzwi kariery zawodowej się zamknęły, ale otwarła się następna brama. Brama do nawrócenia, do przyjęcia zbawienia od Jezusa. Spotykałem różnych ludzi. Jedna osoba pokazała mi plan zbawienia na przykładzie jedności z Bogiem. Grzech rozdziela tę jedność z Bogiem, powstaje wielka przepaść, którą możemy pokonać tylko poprzez ramiona krzyża Jezusa. Ktoś inny opowiedział mi historię na czym polega zbawcza i zastępcza śmierć Jezusa: wyobraź sobie, że jesteś w celi więziennej i oczekujesz na karę śmierci. Do celi wchodzi inny człowiek i mówi: jeżeli zgodzisz się, to ja pójdę za Ciebie na śmierć, a Ty będziesz wolny, możesz wracać do domu. Jeżeli uwierzymy w to, że Jezus za nas umarł, to my nie będziemy musieli ponosić tej kary śmierci, będziemy po prostu zbawieni.
Co się w moim życiu wydarzyło,
kiedy przyjąłem Jezusa, kiedy się nawróciłem i uwierzyłem, że Jezus jest tym, który umarł za moje grzechy: przede wszystkim jestem spokojny o moją przyszłość w Królestwie Niebieskim, a oprócz tego mam doskonałego szefa – sam nie jestem doskonały, mam wiele wad, potykam się, upadam, ale mam siłę, żeby się podnieść. Daje mi ją Duch Święty, którego Jezus nam obiecał i to jest najważniejszą rzeczą. Moje życie nabrało zdecydowanie większej perspektywy, potrafię się obronić przed tymi wszystkimi sprawami, przed którymi nie umiałem się kiedyś bronić, mam pokój w sercu, mam radość, wszystkie atrybuty owoców Ducha Świętego.
Tego też Tobie życzę.
Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się więcej zapraszamy Cię na kurs "Jak czytać Biblię?"
Kliknij w poniższy link i zapisz się.