Cześć, mam na imię Olga, mam 19 lat i chciałabym Wam opowiedzieć, w jaki sposób zmieniło się moje życie... i w jaki sposób doświadczyłam miłości Pana Boga. Pochodzę z rodziny katolickiej – typowo niedzielnej rodziny – uczęszczałam do kościoła w niedziele i święta, natomiast specjalnie rozmów o wierze i Panu Bogu nie było w naszej rodzinie. Byłam wzorową uczennicą i bardzo dobrą córką, rodzice byli ze mnie bardzo dumni. Nie sprawiałam żadnych problemów – był to okres podstawówki, więc najprostszy okres w życiu każdego dziecka. Jednak czułam naprawdę dużą pustkę w swoim sercu. Czegoś szukałam i za bardzo nie wiedziałam co to jest. Byłam bardzo zakompleksiona, nie wiedziałam, w jaki sposób sobie z tym poradzić, ponieważ wiedziałam, że różnię się od innych pod względem fizycznym. Byłam troszkę większa i pulchniejsza od innych dziewczyn i przez to czułam się po prostu gorsza. Natłok zajęć pozwolił mi zapomnieć o moich problemach i o tym, co mnie boli.

Kiedy poszłam do gimnazjum

zobaczyłam, że tak naprawdę moje problemy i pustka, jaką miałam w sercu zaczęły narastać i robić się coraz większe. Poczułam, że już jest czegoś za dużo, że nie potrafię sobie poradzić. Czułam ogromny ból w sercu i jakiś żal. Nie wiedziałam do kogo, myślałam na początku, że mam przede wszystkim żal do siebie, że tak wyglądam, że jestem osobą, która nie mieści się w szablonie gimnazjalistek, nastolatek, że jestem inna, po prostu gorsza. Tak się czułam przez długi czas. To spowodowało, że zaczęłam chodzić na wagary i kłamać, dlatego, że było to normalne i chciałam się przypodobać moim znajomym. Po pewnym czasie (trwało to około półtora roku) zaczęłam mieć myśli samobójcze. Uważałam, że nie powinnam już dłużej być na tym świecie, dlatego, że jestem beznadziejna i do niczego się nie nadaję. Postanowiłam, że się zabiję, otruję, podetnę sobie żyły. Tych prób samobójczych było kilka i żadna się nie udała.

Pewnego dnia moja mama przeczytała mój pamiętnik

i zobaczyła w jakim stanie się znajduję. Wtedy wszystko wyszło na jaw. Cała prawda wyszła na światło dzienne i już nie musiałam się bać. Jednak rodzice postanowili, że zaprowadzą mnie do psychologa. Poszłam do jednego, drugiego, któryś lekarz z kolei powiedział, że powinnam pójść do księdza z naszej parafii, żeby się nade mną pomodlił. Kiedy ksiądz zaczął się nade mną modlić poczułam niesamowite ciepło, radość i pokój w sercu, że już naprawdę nie muszę się o nic bać.

Poczułam miłość Bożą.

Wszystkie emocje, rzeczy, których doświadczyłam ustąpiły i czułam się bardzo źle z tym, co zrobiłam, że tak bardzo zawiodłam swoich rodziców. Cały czas się obwiniałam i czułam się z tym naprawdę bardzo źle. Postanowiłam pójść na eucharystię z modlitwą o uzdrowienie, gdzie dotknęły mnie bardzo słowa pewnej osoby, która powiedziała: „Bóg chce Ci powiedzieć, że wybaczył Ci już to, co zrobiłaś, tylko dlaczego Ty nie potrafisz sobie wybaczyć?”. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie dopuszczam do siebie tego przebaczenia dlatego, że sama sobie nie chcę wybaczyć i że cały czas chcę siebie obwiniać. Kiedy to sobie uświadomiłam, postanowiłam oddać swoje życie Jezusowi, uznać go jako swojego Pana i Zbawiciela i powiedzieć Mu, że to wszystko już jest Jego, nie chcę się już tym zajmować, chcę Mu to wszystko oddać.

Od tamtej pory

zaczęły spełniać się moje marzenia, wszystkie rzeczy, których pragnęłam. Zaczęłam akceptować siebie, kochać swoje ciało i to, jaka jestem. Podchodzę w bardzo zdrowy sposób do siebie i do tego, w jaki sposób podejmuję pewne decyzje, to naprawdę ułatwia mi życie. Chciałabym Was zachęcić do tego, żebyście (jeśli jeszcze tego nie zrobiliście) oddali Bogu swoje życie, ponieważ On tym wszystkim się zajmie.

On naprawdę czeka na Ciebie.



Jeżeli chciałbyś dowiedzieć się więcej zapraszamy Cię na kurs "Dlaczego Jezus?"
Kliknij w poniższy link i zapisz się.

Select country

Americas

Europe

Asia + Pacyfic

Middle East + Africa