Lato to może nie jest najlepszy czas na pisanie artykułu na temat cierpienia. Prażące Słońce sprzyja raczej wypoczynkowi na świeżym powietrzu niż wpatrywaniu się w strugi szarego, zimnego deszczu. Bo w końcu to wtedy zapadamy na chandry, ryzyko wystąpienia depresji jest większe. Wraz z pierwszymi promieniami słońca, pochmurny nastrój się ulatania i wszyscy mamy więcej energii do życia. Ale może to nie o to chodzi, może pora roku nie ma tu nic do rzeczy. Bo cierpienie przychodzi w najmniej spodziewanych momentach.
Dziś 15 lutego. Dzień po Walentynkach. Promocje w sklepach jubilerskich i drogeriach wygasły, plakaty zdjęte, nawet w Lidlu skończyła się promocja na tulipany. Wracamy do codzienności. I dopiero teraz okazuje się jak to naprawdę jest z naszą miłością.
Miłość to nie zawsze “żyli długo i szczęśliwie”, czasem to ból, bo szukanie tej „drugiej połowy” trwa za długo, czasami pragnie się dziecka, jednak droga do tego wiedzie przez walkę z bezpłodnością, może pojawia się groźna choroba, wypadek lub śmierć, która zmienia wszystko. Miłość to nie zawsze „żyli długo i szczęśliwie”.
Styczeń to trudny miesiąc. Po Świątecznych i noworocznych przerwach trudno wrócić do normalnego rytmu i pracy. Zmotywować i zorganizować się może wymagać sporego wysiłku. Szczególnie jeśli ma się dzieci w wieku szkolnym, które spędziły w domu kilka minionych tygodni i spędzą kolejną przez rozpoczynające się ferie.
Czas robienia listy świątecznych zakupów minął. Przed nami koniec roku, początek nowego. I przy tej okazji powstają listy noworocznych postanowień. Często dotyczą one naszego zdrowia, zadbania o siebie. Co może znaleźć się na takiej liście?
Ten artykuł jest kontynuacją, czy lepiej: dobrym uzupełnieniem poprzedniego tekstu zamieszonego na blogu. Jeśli jeszcze nie miałeś/aś okazji się z nim zapoznać – zachęcamy, by przeczytać go najpierw.
Jaka jest Twoja reakcja, kiedy słyszysz, że komuś dzieje się krzywda? Patrzysz obojętnie, krytykując i próbując znaleźć wyjaśnienie, dlaczego tak jest, jednak tak, byś nie musiał nic z tym robić?
Czasami przychodzą takie dni, kiedy nie czujemy się najlepszą wersją siebie. Właściwie to nie czujemy się nawet żadną wersją siebie. W reakcji na dane wydarzenie lub nawet bez specjalnej okazji wydaje nam się, że wszystko poszło nie tak, jak powinno. Czujemy się zagubieni, bezsilni, zmarnowani, pozbawieni sensu i celu, być może z dala od Boga, czujemy się niewysłuchani i zapomniani…
Rozgrywki piłkarskie rozpalają w ostatnim miesiącu serca i umysły wielu kibiców na całym świecie. Czy jest coś, czego jako kościół możemy się nauczyć, obserwując grających na boisku piłkarzy?
Jak często zdarzyło Ci się ugryźć w język, ale tak o kilka sekund za późno? Słowa poleciały, jakby z procy, ale bez wcześniej przemyślanej trajektorii lotu, mimo to trafiły, prosto w serce drugiej osoby i to wcale nie w ten pozytywny sposób.