Lekarstwo na lęki (2)
„Lecz ty na Pana przerzuć swoje brzemiona, On ciebie podtrzyma”.
Psalm 55,23Hannah Whitall Smith opowiada historię, która wydarzyła się około stu lat temu, a mimo to jest tak aktualna, jak jutrzejsza gazeta. Rolnik z koniem i wozem zauważa idącego mężczyznę z ciężkim workiem na plecach, więc proponuje mu podwiezienie. Nieznajomy zgadza się i wspina na wóz. Nadal jednak ugina się pod ciężarem swojego worka. Rolnik pyta: „Dlaczego nie odstawisz worka?”. Nieznajomy odpowiada: „To byłoby zbyt wiele, aby o to prosić. Jestem wdzięczny, że mnie wieziesz, nie śmiałbym oczekiwać, że wiózłbyś także worek”.
To właśnie robimy, gdy przyjmujemy Bożą ofertę zbawienia, ale upieramy się, że sami będziemy dźwigać nasze ciężary. „Lecz ty na Pana przerzuć swoje brzemiona, On ciebie podtrzyma”. Bóg nie zacznie pracować nad problemem, dopóki Mu go nie przekażesz; zaangażuje się, gdy zostanie o to poproszony. Czekamy, aż się rozpadniemy, a potem zastanawiamy się, dlaczego Bóg nie pomaga.
„Nie macie, bo nie prosicie” (Jk 4,2).
Czy prosiłeś Boga o pomoc? Złożyłeś problem w Jego ręce, mając pewność, że rozwiąże go dla twojego dobra i cierpliwie czekasz aż to zrobi? Nie oznacza to, że masz być bierny i siedzieć bezczynnie, nic nie robiąc. Rób to, co uważasz za słuszne i co daje ci pokój. Naucz się odróżniać swoją wolę od Bożej i przestań się frustrować, próbując robić to, co może zrobić tylko Bóg.