Jaki cel ci przyświeca?

Dzisiaj chciałabym zakończyć nasze krótkie rozważania dotyczące oczekiwań i tego, co na ten temat mówi Boże Słowo. Wierzę, że w jakimś stopniu było to dla ciebie inspirujące i zachęcające, by się nie poddawać, ale zastosować Boże rozwiązania, które są sprawdzone i najlepsze dla nas wszystkich.
Życie jest krótkie. Nie warto tracić go na spory i kłótnie o sprawy drugorzędne, a często zupełnie nieważne. Bóg daje nam o wiele wspanialszą perspektywę, dzięki czemu każda chwila staje się cenna i niewarta zmarnowania.

Bardzo pomocne dla naszego małżeństwa były słowa świetnego doradcy i autora Paula Trippa, który słuchając wielu historii swoich klientów, powtarzał: „To, co muszę zrobić, to przywrócić temu człowiekowi perspektywę wieczności”. Bo kiedy popatrzysz na życie z tej wiecznej perspektywy, to nie tylko zobaczysz nadzieję na przyszłość, ale i otrzymasz łaskę na to, co przeżywasz tu i teraz.

Kiedy patrzysz na cel przed sobą, to jesteś w stanie pokonać wiele przeszkód, dać z siebie wszystko, prawda? Jeśli na przykład budujesz dom, to przez parę lat zaciskasz pasa. Nie wydajesz pieniędzy na zachcianki czy drogie wakacje, wolne chwile poświęcasz, by popracować na budowie. Oglądasz wizualizacje projektu, cieszysz się już na finalny dzień, kiedy będzie można się do niego wprowadzić.
Bóg daje nam taką perspektywę. Perspektywę wieczności. To jest nasz cel. Bo małżeństwo samo w sobie jest tylko środkiem do celu. Kiedy tak na to popatrzysz, zaczniesz się nim cieszyć i dostrzegać wartość w rzeczach wcześniej niesprawiających ci radości. A masz obietnicę, że Jego moc, która wyrwała Jezusa ze szpon śmierci, będzie działać w tobie (zob. Flp 3,10-11).  

„Bóg zapewnił swoim dzieciom ten bezcenny dar wiecznego życia (…) Dzięki swojej potężnej mocy Bóg, któremu ufacie, z pewnością was tam doprowadzi (…) Dlatego radujcie się, chociaż w swojej ziemskiej wędrówce napotykacie wiele przeszkód” (1 P 1,4-6).