Czy pokój jest możliwy?
Długo zastanawiałam jak się zacząć ten artykuł. Jak przekazać główna myśl w interesujący sposób, żebyście zostali z nim do końca, a nie pozostawiając go jedynie w pamięci Waszej wyszukiwarki, podczas gdy sami przejdziecie na bardziej interesujące strony.
Każde kolejne zdanie wydawało mi się płytkie, zbyt uniwersalne i nic niewnoszące. Bo jak napisać o tym, że zbliżamy się do kolejnych świąt Bożego Narodzenia, a od ostatnich świat zmienił się nie do poznania?
Całkowita zmiana
Ledwie wyszliśmy z ciągnącej się pandemii, a wpadliśmy w przerażającą wojnę zmuszającą miliony szukać nowego, bezpiecznego i szczególnie teraz – ciepłego domu. Przez ciąg kryzysów, sytuacja gospodarcza naszego kraju (i przecież nie tylko) od dawna nie była w tak opłakanym stanie. Gaz, prąd, paliwo… a jeszcze trzeba pomyśleć o prezentach świątecznych i kolejnych potrawach wnoszonych na stoły przed trzy świąteczne dni.
Jak w tym czasie rozmawiać o nadziei i pokoju? A przecież to tego właśnie chcemy w tym czasie – Święta Bożego Narodzenia, Nowy Rok, to czas, który określamy “magicznym”, to czas nowych początków, pełnych marzeń i nadziei. Mimo tego, czy i w tym roku mamy do tego powody?Kiedy zaczęłam zastanawiać się nad tym, czym jest ten pokój, jak o niego dbać i jak go mieć, szczególnie w sytuacjach beznadziejnych, sięgnęłam po rozważanie o Kazaniu na Górze.
W kazaniu na Górze (które jest po prostu niesamowite) Jezus mówi:
Szczęśliwi ci, którzy wprowadzają pokój, bo zostaną nazwani dziećmi Boga.
Mat. 5:9Jest w tym coś wyjątkowo pocieszającego, że Jezus używa tu sformułowania “czyniący pokój” (lub: wprowadzający – w zależności od tłumaczenia). Jeśli pokój można czynić lub wprowadzać, to nasza sytuacja nawet najbardziej beznadziejna, może jednak ma jakąś nadzieję! Czyniący pokój to ci, którzy podejmują jakąś akcje, nie są bierni. Oznacza to też, że o pokój należy dbać, wprowadzać go swoimi czynami i słowami – on nie jest tak po prostu, ale musi zostać wprowadzony.
Może zmagasz się z konfliktami w rodzinie, w miejscu pracy, wsród przyjaciół. Mam dla Ciebie złą i dobrą wiadomość. Zacznę od złej, dobrze? Zła jest taka, że ten pokój sam się nie zrobi. Dobra – że często zależy od nas samych. Oczywiście, nie oznacza to, że musimy zgadzać się ze wszystkim i wszystkimi, nie oznacza unikania konfliktu, czy kłamstwa, ale ni mniej, ni więcej oznacza, że możemy w sytuacji konfliktu sytuację pogorszyć lub polepszyć. To my wybieramy.
Jak wygląda więc czynienie pokoju?
To bycie pokornym, to szukanie mądrości (czy moje postępowanie jest pełne pokoju, czy może własnej dumy?), szukanie nie tylko swojego własnego dobra, ale troszczenie się też o innych.
Kiedy znajdziesz się w te Święta w sytuacji, która wymaga pokoju, może warto zastopować, pomyśleć, pomodlić się, zobaczyć, co jest dobre dla innej osoby, egzaminować swoje myśli i uczucia.
Kiedy to robimy, stajemy się tymi, którzy czynią pokój – a wraz z tym, stajemy się coraz bardziej podobni do Jezusa, do tego Jezusa, który wygłosił to niesamowite kazanie i tego, który przyszedł na ten świat ponad 2000 lat temu, co świętujemy do dziś.
Tegoroczne Święta
I może właśnie w te Święta ta świadomość może nas otulić najmocniej – a nawet, kiedy sytuacja w naszym domu, rodzinie, czy świecie – co może przygniata Cię równie mocno – nie sprzyja pokojowi, możemy znaleźć pocieszenie w tym, że to Jezus zapewnia pokój w naszych własnych sercach, który jest wprost niewyobrażalny (uwierzcie, gdybym tego nie doświadczyła, nie mogłabym tego napisać). I nie chodzi, by było to suche zapewnienie, czy nic niewnoszący slogan motywacyjny – kiedy tego doświadczymy, możemy się tym dzielić, być światłem, które świeci w ciemności. Bo czy nie tym jest sam Jezus?
Mądrość pochodząca z góry jest przede wszystkim czysta, następnie pokojowo usposobiona, uprzejma, dająca się przekonać, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, niestronnicza, nieobłudna. A plon sprawiedliwości jest zasiewany w pokoju dla tych, którzy wprowadzają pokój.
Jakuba 3: 17-18