Najważniejsze pytanie

Najważniejsze pytanie

Nasze życie jest na tyle krótkie, że nie jesteśmy w stanie odwiedzić większości pięknych miejsc na Ziemi, poznać, chociaż połowy interesujących ludzi czy przeczytać wszystkich ciekawych książek. Nie jesteśmy również w stanie objąć rozumem całej ludzkiej wiedzy. Musimy wybierać, czym się zajmiemy, a co nigdy nie stanie się przedmiotem naszego zainteresowania. Skoro mamy tak mało czasu, to czy warto poświęcać czas na takie sprawy jak wiara? Czy warto roztrząsać istnienie Boga? Spróbujmy się nad tym chwilę zastanowić.

Każdy z nas troszczy się o swoje życie. Zazwyczaj jest to tak naturalne, że nie poświęcamy nawet chwili uwagi, aby przemyśleć po co, to robimy. Ta troska przejawia się w wielu obszarach – zdrowia, bezpieczeństwa, stabilności finansowej czy edukacji. Zajmowanie się oszczędnościami uznajemy za ważny element życia, a wiele osób lepiej pamięta hasło do banku czy numer karty kredytowej niż datę urodzin współmałżonka. Nikogo nie trzeba również przekonywać do tego, jak ważna jest dbałość o zdrowie – badania okresowe, wizyty kontrolne, właściwa dieta i aktywność fizyczna. To wszystko jest dla nas oczywiste. Wszystkie te aktywności zajmują znaczącą część naszego życia, dlatego że jesteśmy do niego mocno przywiązani. Nie chcemy, aby nagle się skończyło. Chcemy być sprawni, zdrowi i zaopatrzeni w środki pozwalające spełniać wszystkie nasze życzenia. Wszystkie te starania mogą jednak przypominać budowę domu, tyle tylko, że bez wcześniejszego zastanowienia się, gdzie ten dom ma stać. Dobrze byłoby najpierw spojrzeć na mapę i upewnić się, że nie budujemy na planowanej trasie autostrady. Przyjrzyjmy się pewnej historii, dotykającej tego tematu. 

Podróż życia

Wyobraźmy sobie człowieka udającego się w podróż na wymarzone wakacje. Spakował już namioty i zapas jedzenia, zatankował samochód. Zapoznał się dokładnie z trasą, którą ma pokonać, naładował telefon i włączył nawigację. Wreszcie wyjechał w trasę i odlicza godziny oddzielające go od wymarzonego odpoczynku. Po drodze mija nadchodzących z przeciwnego kierunku ludzi, którzy machając, próbują zwrócić jego uwagę. Mężczyzna zatrzymuje samochód, a napotkani ludzie mówią: „Nie jedź dalej. W miejscu, do którego się kierujesz szaleje ogromny huragan”. Na portalu informacyjnym, który mężczyzna czytał przed wyruszeniem w drogę, nie znalazł jednak żadnej informacji o burzy. A na wakacje czekał tak długo... Uznaje zatem ostrzeżenia za niezbyt udany żart i udaje się w dalszą drogę. Mija pewien czas i sytuacja się powtarza. Kolejni napotkani podróżni ostrzegają przed niebezpieczeństwem grożącym na końcu drogi. Nasz bohater ponownie staje przed wyborem. Czy to możliwe, że nieznajomi są w zmowie z poprzednią grupą i będą mieli niezły ubaw, jeśli teraz zawróci? A może to on sam zamknął się w małej bańce informacyjnej, na jego portalu pojawił się błąd i posłuchanie ostrzeżeń jest jedyną szansą na uniknięcie wielkiego niebezpieczeństwa? Wyobraźmy sobie, że mężczyzna nie posłuchał tych ostrzeżeń i pojechał dalej. Co się jednak stanie, jeśli sytuacja powtórzy się jeszcze raz? I jeszcze raz? I jeszcze...?

Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu. Chciałbym bowiem zwrócić uwagę nie na finał tej historii, tylko na sam jej przebieg. W pewnym momencie w umyśle mężczyzny pojawiają się wątpliwości, czy aby na pewno posiada sprawdzone informacje. Oczywiście, uzasadnione są podejrzenia wobec pierwszej mijanej grupy. Ale z każdym kolejnym ostrzeżeniem, uznalibyśmy za słuszne zastanowienie się i zbadanie dostępnych faktów. Być może na miejscu podróżny zastanie piękną pogodę i odetchnie z ulgą, kładąc się na plaży. Sądzę jednak, że każdy trzeźwo myślący człowiek zadałby sobie na jego miejscu pytanie, czy aby na pewno rozsądne jest ryzykowanie życia na podstawie informacji, których nie jest się pewnym. Byłoby to wręcz lekkomyślne, aby w nieskończoność ignorować powtarzające się doniesienia o zagrożeniu. Niezależnie bowiem od tego co mężczyzna zastanie na miejscu – niebezpieczną burzę czy słoneczną pogodę – uznalibyśmy za sensowne, aby poświecić czas i starania i potwierdzić lub wykluczyć niebezpieczeństwo. W najgorszym wypadku podróżny upewni się, że nic mu nie grozi, ponarzeka na żartownisiów i spędzi kolejne dni rozkoszując się wymarzonym odpoczynkiem. Może się jednak okazać, że ostrzeżenia uratują mu życie. Skoro ma sens poświęcenie czasu, aby upewnić się czy jest się bezpiecznym w podróży, o ile ważniejsze jest zastanowienie się, co się z nami stanie po śmierci? Nasze życie ma bowiem tylko ograniczoną długość. Ci zaś, którzy mówią o Bogu, mówią również o wieczności czekającej po śmierci – i to wieczności, na którą wpływ mają doczesne wybory. Jeżeli zatem nasze życie, które jest tak krótkie, niesie, chociaż cień szansy na wieczność, to czy nie jest to ewentualność, której należy poświęcić nadzwyczajną uwagę? 

Bolesne zderzenie

Wyobraźmy sobie inną sytuację. Pewien człowiek uznał, że nie wierzy w grawitację. Wchodzi on na wysoki budynek z zamiarem wzbicia się do lotu. I on mija po drodze życzliwych mu ludzi, tłumaczących cierpliwie zasady dynamiki Newtona. Pewny swoich racji wdrapuje się jednak na sam szczyt i skacze. Oczywiste jest, że światopogląd skaczącego nie uchroni go przed upadkiem. Widzimy na tym przykładzie, że nasze przekonania na temat natury świata nie zmieniają tej natury. Wszechświat jest boleśnie obiektywny. Osoba próbująca latać z przytoczonej historii – dosadnie mówiąc – zderzy się z twardą rzeczywistością, obojętną wobec jej przekonań. Jeśli zastanawiamy się nad wiarą, to obraz ten oczywiście nie jest idealny, bo odnosi się do mierzalnych, fizycznych właściwości Wszechświata. Rozważania na temat Boga zaś z samej swojej definicji wykraczają poza te ramy. Porównanie to ukazuje jednak bardzo ważną prawdę. Jeśli istnieją pewne sugestie wskazujące na istnienie Boga, to naprawdę istotne staje się zbadanie tych sugestii. Bo jeśli okażą się prawdziwe, to niewiara w Boga niewiele pomoże przy spotkaniu twarzą w Twarz z Nieskończonym.  Zasadne wydaje się tutaj pytanie, dlaczego nie rozważamy zatem z podobną pieczołowitością możliwości istnienia wróżek czy Świętego Mikołaja. Istnienie Boga jest jednak zagadnieniem innego formatu, gdyż odnosi się do samej natury naszej rzeczywistości. Powinniśmy raczej porównać Boga do pierwotnej przyczyny istnienia, a nie uśmiechniętego staruszka roznoszącego prezenty.

Dziwić może zatem liczna grupa osób „nie interesujących się” wiarą. Co prawda, pytania o sens życia, czy o istnienie Boga mogą wprawiać w poczucie dyskomfortu, mogą też wydawać się stratą cennego czasu. Mogą również prowadzić poza bezpieczny świat codziennego życia – ustalony, niegroźny, może czasem nieidealny, ale przynajmniej znajomy. Tyle tylko, że taka postawa wyłącznie z pozoru daje oparcie. Dlatego że – niezależnie od rzeczywistej odpowiedzi na te pytania – dotykają one każdego bez wyjątku. W ten czy inny sposób, poprzez codzienne wybory, każdy udziela na nie odpowiedzi. Bardzo często odpowiedzi nieprzemyślanej, stereotypowej albo opartej o przekonania innych. Jest to tym bardziej zadziwiające, że pytania te dotyczą samego sedna egzystencji i jej kresu. 

Coraz większą popularnością cieszy się współcześnie agnostycyzm – wygodna postawa, aby nie zaprzątać sobie głowy irytującymi pytaniami. Skoro nie można udowodnić istnienia Boga ani mu zaprzeczyć, to nie warto się Nim zajmować. Taka odpowiedź zakłada jednak, że osoba jej udzielająca zbadała wpierw argumenty za i przeciw. W przeciwnym wypadku niezweryfikowaną w żaden sposób opinię uznalibyśmy raczej za przejaw ignorancji niż rozważnego wyboru. Czym innym jest bowiem zrozumienie zagadnienia i udzielenie odpowiedzi – twierdzącej lub przeczącej – a czym innym zignorowanie zagadnienia. Niechęć do poszukiwań dziwić może, tym bardziej że zdobywanie informacji nigdy nie było prostsze. Żyjemy w czasach, których pozazdrościć mógłby każdy badacz czy naukowiec, a jednak tylko niewielka część społeczeństwa sięga po ogólnie dostępną wiedzę. 

Weź udział w darmowym kursie online! Nasze kursy są w 100% bezpłatne i nie wymagają żadnych zobowiązań. Zobacz swoje ulubione tematy i rozpocznij podróż.
W poszukiwaniu sensu życia

W poszukiwaniu sensu życia

Łukasz Kropisz
Tymoteusz Cieślar
Kurs
19/09/2019
Weź udział w kursie "W poszukiwaniu sensu życia" i odkryj Bożą perspektywę na swoje życie.

Twoja odpowiedź

Przytoczone historie ukazują – choć oczywiście nie w sposób idealny – pewną rzeczywistość. Chrześcijanie są tymi, którzy ostrzegają innych. Uważają, że poznali pewną prawdę i mówią innym o niebezpieczeństwie i nadziei. Można rzecz jasna te ostrzeżenia zignorować, uznać za niewarte wysłuchania w gąszczu religii, filozofii, stylów życia i codziennych problemów. Ale ignorując te ostrzeżenia bez refleksji, bez zbadania dostępnych informacji, staniemy się jak podróżny z historii – stawiający na szali swoje życie tylko dlatego, że nie chce sprawdzić, jak bardzo wiarygodne są jego przekonania. A jeśli nawet zbadamy tę sprawę, ale tylko pobieżnie, aby upewnić się w swoim światopoglądzie – to czy również nie zamkniemy się w swojej bańce informacyjnej? Skąd będziemy wtedy wiedzieć, że w ogóle zrozumieliśmy, o czym mówi chrześcijaństwo? Wiele jest bowiem osób, które uważają, że wiara czy sama koncepcja Boga jest irracjonalna lub nielogiczna. Takie osoby lubią często udowadniać rzekome niespójności – udowadniając przy okazji, że poglądów, o których mówią, kompletnie nie zrozumiały. 

Czy warto zatem myśleć o wierze albo o Bogu? Być może nie interesuje Cię ten temat. Masz poukładane życie – dobrych znajomych, zainteresowania, stabilną pracę lub interesujące studia. A może nawet inni, patrząc na Ciebie zazdroszczą Ci i chcieliby mieć takie życie jak Ty. Czy mimo to jesteś pewny, że dobrze zrozumiałeś pytania dotykające samego sedna istnienia i przemyślałeś odpowiedzi? Odpowiedzi, których w ten czy inny sposób udzielasz każdego dnia? Masz tylko jedno życie. Nie dostaniesz innego. Być może więc zamiast wychodzić na trening, odpalać kolejny odcinek serialu, przeglądać w nieskończoność Internet czy podejmować inną aktywność, w której próbujesz zatopić poczucie pustki, czasami lepiej byłoby zaparzyć sobie kubek herbaty i usiąść wygodnie w fotelu. A potem pomyśleć, po co właściwie jesteś tu, na Ziemi. Czy wiesz, jaki jest sens Twojego życia? Czy na pewno patrząc wstecz na swoje życie w wieku siedemdziesięciu, czy osiemdziesięciu lat stwierdzisz z satysfakcją, że nie goniłeś przez cały ten czas za wiatrem? Czy Bóg rzeczywiście istnieje? Być może boisz się, że odpowiedzi, które znajdziesz, wywrócą Twój świat do góry nogami. Jestem jednak przekonany, że na końcu poszukiwań czeka na Ciebie upragniony pokój.

O autorze

..Pokaż mniej

Polecamy także: