Samotnia <3

Samotnia <3

Nie potrafię zliczyć, jak wiele przeczytałam historii, w których cała opowieść oparta była o motyw wyjazdu do różnego rodzaju samotni. Wyrwanie się z codzienności, zwykle związane z trudnymi, traumatycznymi wydarzeniami w życiu, może stać się początkiem nowego życia.

Z resztą – ile to razy mawiamy: a gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?

I sama przyznam, że taka wizja wydaje mi się niezwykle kusząca. Ilekroć w życiu zrobi się naprawdę trudno i nieznośnie, moim największym marzeniem staje się wyjazd w ciszę, głuszę, puszczę. I zaraz później przychodzi refleksja: ja naprawdę nie mam gdzie wyjechać. Myślę, że większość z nas nie ma. Oczywiście odpowiednia suma pieniędzy rozwiązałaby ten problem bardzo szybko, ale tutaj znowu: myślę, że większość z nas jednak takiej sumy wolnych środków zwyczajnie nie ma.

Och, nawet siedząc teraz, siedząc w swoim fotelu słyszę szept domorosłych znawców psychologii, szepczących o depresji i wypaleniu. Chwilę później w głowie powstaje chichot i słyszę głos znanej piosenkarki, mówiącej prosto: Nic mi nie jest! Życie mi jest!

Tak, oczywiście - dużo łatwiej by nam było, gdybyśmy wchodząc w życie nie wnosili ze sobą całych Mount Everestów oczekiwań – od życia, od siebie, od innych. Ale…

Jest też druga strona:

Tak bardzo chcielibyśmy, żeby ta nasza praca, do której tyle lat się przygotowywaliśmy, uczyliśmy, zdobywaliśmy wiedzę, doświadczenia, zarywaliśmy noce – naprawdę była pracą marzeń. Pozwalającą iść do przodu: wykorzystać nasze liczne talenty, zdolności, rozwinąć skrzydła. Kiedy tymczasem coraz częściej czujesz, że zwyczajnie bijesz głową w ścianę. Wieczne pchanie wody pod górkę...

Tak bardzo chcielibyśmy, żeby nasz związek, nasza wielka miłość i porozumienie dusz, jakich nigdy wcześniej, ani nigdy później nie doświadczyliśmy – na zawsze taki pozostał! Pełen czułości, ognia, wzajemnego zrozumienia, wsparcia, dobroci, cichej obecności i pewności, że tylko śmierć jest w stanie to zmienić. Tymczasem coraz częściej słyszysz słowa krytyki, niezadowolenia, no i ciągle, ciągle za mało!

Tak bardzo chcielibyśmy, żeby rodzina, którą stworzyliśmy, była naprawdę tą rodziną marzeń. Żeby była miłość, oddanie, szczerość, pełne zaufanie, gotowość do poświęceń, pewność oparcia, radość... Gdzie „usta same do świata się śmieją”, jak śpiewała kiedyś Krysia Sakowska. I znów nic z tego! Kłótnie, niesnaski, obrażanie się, niezadowolenie, wymagania od wszystkich innych – tylko nie od siebie. Niekończące się nieporozumienia...

Wyrwanie się z codzienności i wyjazd w odosobnione miejsce może mieć zbawienny wpływ, dając przestrzeń na oddech i spojrzenie na życie z nowej perspektywy. Z dala od obowiązków i hałasu, łatwiej jest nabrać dystansu do problemów i na nowo odnaleźć wewnętrzny spokój. Takie chwile ciszy i skupienia pozwalają nie tylko odzyskać siły, ale także wrócić z większą klarownością i energią do codziennych wyzwań.

Tyle, że naprawdę niezbyt często w ogóle możemy sobie na to pozwolić!

Dobra wiadomość na dziś: nawet w codziennym zgiełku można odnaleźć spokój i wyciszenie. W modlitwie. Bez konieczności ucieczki do odległej samotni. Nawet kilka chwil świadomego skupienia, by w sercu poczuć obecność Boga, która koi lęki i przynosi wewnętrzny pokój, może postawić Cię na nogi. Modlitwa staje się naszą osobistą przestrzenią ciszy i ukojenia, dostępną zawsze i wszędzie, niezależnie od okoliczności.

Zapraszam Cię do kursu: „Jak się modlić?”.

O autorze

Miłośniczka słowa pisanego, z wykształcenia teolog.
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa. 
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć. 
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania. 
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej

Polecamy także: