Czy przyroda sobie poradzi?
Często zdarza mi się słyszeć i czytać stwierdzenia, że: przyroda sama sobie poradzi. Czy rzeczywiście? Cóż… I tak, i nie!
Pewne sprawy poszły zbyt daleko, aby bez rzeczywistej ingerencji człowieka dało się przywrócić jakąkolwiek równowagę – mam tu na myśli przede wszystkim ogromne zanieczyszczenie mórz i oceanów, oraz tę ogromną śmieciową wyspę, dryfującą na Pacyfiku. Szacuje się, że w tym momencie ma ona powierzchnię pięciokrotnie większą, niż powierzchnia całej Polski!
I tak, owszem – przyroda poradzi sobie, ale nie w ten sposób, w jaki byśmy chcieli. Gatunki słabsze, wypierane przez rośliny inwazyjne lub zwierzęta wprowadzone do ekosystemów przez człowieka, po prostu znikną.
Pytanie nasuwa się jedno: jak mogliśmy doprowadzić do tak daleko posuniętych zmian?
Widzisz – to kolejny aspekt życia, w którym widać doskonale, jak bardzo wszystko poszło nie tak. Z jednej strony - gospodarka rabunkowa i maksymalne wykorzystanie zasobów, z drugiej – rosnący w siłę bambinizm…
Kiedy Bóg stworzył ten świat, wszystko było idealne. Człowiek dostał pod swoją opiekę całe stworzenie – w Księdze Rodzaju czytamy:
Pan Bóg wziął więc człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i strzegł.
Księga Rodzaju 2:15Niestety jednym z efektów upadku człowieka była również zmiana podejścia do Bożego Stworzenia: zamiast opieki zaczęło się poszukiwanie sposobów, nastawione na maksymalne ich wykorzystanie. Z każdym kolejnym pokoleniem to wyzyskiwanie nabierało coraz większego rozpędu – i tak oto jesteśmy w naszych czasach… I sami widzimy, dokąd doprowadziła nas ta gospodarka rabunkowa, obdarta z opieki nad dziełem stworzenia.
Cóż, to nie jest dobre miejsce!
Tymczasem z drugiej strony coraz mocniej wybija się inny trend, nazywany od imienia bohatera bajki Disney’a „bambinizmem”. Polega on na idealizowaniu dzikiej przyrody i przedstawianie zwierząt jako niewinnych, uroczych istot, posiadających cechy ludzkie – lub nawet przewyższające człowieka swoją empatią, czułą troską o młode, szacunkiem wobec przyrody.
Mogłoby się wydawać, że to nurt zupełnie niegroźny – ale niestety, ofiarami często padają i ludzie, i zwierzęta. Chyba najłatwiej będzie przedstawić problem na przykładzie domowego pupila – czyli psa. Pies pozostaje psem niezależnie od tego, jak bardzo go właściciel będzie próbował uczłowieczyć. Ze wszystkimi swoimi psimi potrzebami, uwarunkowaniami charakterystycznymi dla swojej rasy, oraz sposobami komunikacji.
Bambinizm postrzegam jako brak poszanowania dla innych gatunków – a jego niebezpieczeństwo kryje się w tym, że człowiek traci ostrożność w kontaktach z naturą (zauważmy, że ofiarami poważnych pogryzień - i zagryzień - przez psy, prawie zawsze są właściciele, ale przecież mój pies nigdy………). Niebezpieczeństwo dla zwierząt polega na tym, że nie są zaspakajane ich potrzeby, co prowadzi do wielopoziomowych zaburzeń i agresji.
Pytanie rodzi się jedno: dlaczego ludzkości w absolutnie żadnym aspekcie życia nie układa się tak, jak powinno? Dlaczego wszystko, czegokolwiek się dotkniemy, rodzi problemy i komplikacje?
Tak, ten świat po prostu jest zepsuty. I dopóki nie znajdziemy drogi do wyprostowania swojego życia, w porozumieniu z tym, który nas zaprojektował i stworzył – dopóty nasze postrzeganie rzeczywistości będzie ciągle i ustawicznie zaburzone.
Zapraszam Cię do kursu: „W poszukiwaniu sensu życia”.
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej