Być fanem… samego siebie?

Być fanem… samego siebie?

Brzmi dziwnie? Może nawet trochę egoistycznie? W świecie, który często każe nam się umniejszać, aby nie wyjść na zarozumiałych, trudno powiedzieć o sobie: „Lubię siebie”, a co dopiero: „Jestem swoim największym fanem”. A przecież nikt nie wie lepiej od Ciebie, ile trudu kosztowało Cię dojście do tego miejsca, w którym jesteś dzisiaj.

To Ty wiesz, ile razy musiałeś wstać, choć miałeś ochotę się poddać. To Ty wiesz, ile godzin pracy, nauki, potu i łez kosztowało Cię zdobycie umiejętności, które dziś posiadasz. To Ty znasz wszystkie zarwane noce, wyrzeczenia, wybory, które podjąłeś, by być człowiekiem, jakim jesteś. Czy naprawdę nie zasługujesz na swoje własne uznanie?

W chrześcijaństwie często mówimy o pokorze, ale pokora to nie umniejszanie siebie. Pokora to prawda – a prawda o Tobie jest taka, że jesteś cudem. W Liście do Efezjan czytamy: „Jesteśmy Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów” (Ef 2,10). Bóg nie popełnia błędów. Dał ci talenty, pasje, zdolności i serce, które potrafi kochać i wspierać innych. To nie jest coś oczywistego – to dar.

Często traktujemy swoje osiągnięcia jako coś niewielkiego, bo wciąż patrzymy na to, czego jeszcze nam brakuje. A co, jeśli to sprawia, że biegamy jak chomik w kołowrotku, nigdy nie dość zadowoleni, spełnieni, szczęśliwi? Docenianie siebie nie jest pychą. To wdzięczność!

Może jesteś przyjacielem, który zawsze wysłucha, rodzicem, który z miłością wychowuje dzieci, pracownikiem, który sumiennie wykonuje swoją pracę. Może jesteś człowiekiem, który wciąż się uczy, rozwija, walczy o siebie mimo trudności. Ile razy pokazałeś wytrwałość? Ile razy dałeś komuś wsparcie, choć sam nie miałeś sił? Ile razy wykazałeś się mądrością, cierpliwością, empatią?

To nie są rzeczy, które dzieją się same. To twoja wewnętrzna siła, Twój charakter, Twoje wartości. Czy naprawdę nie zasługujesz na to, by być swoim fanem?

Być fanem samego siebie to nie wynoszenie się nad innych. To docenienie darów, które zostały Ci dane. To wdzięczność wobec Boga, który stworzył Cię wyjątkowym. To świadomość, że Twoja wartość nie zależy od tego, co myślą inni, ale od tego, kim naprawdę jesteś.

Nie jesteś doskonały – i to jest w porządku. Każdy z nas ma przed sobą drogę do przebycia, rzeczy do poprawy, lekcje do nauczenia się. Ale to nie powód, by umniejszać sobie lub patrzeć na siebie z surowością. Jeśli sam nie będziesz wierzył w siebie, jak możesz oczekiwać, że uwierzą w Ciebie inni?

Nie bój się stanąć przed lustrem i powiedzieć: „Dobra robota”. Nie bój się spojrzeć wstecz i zobaczyć, jak daleko już zaszedłeś. A potem – idź dalej. Z podniesioną głową, z ufnością, że Bóg prowadzi Cię najlepszą drogą. Bądź swoim fanem. Bo jeśli Ty sam siebie nie docenisz, kto zrobi to za ciebie?

O autorze

Miłośniczka słowa pisanego, z wykształcenia teolog.
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa. 
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć. 
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania. 
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej

Polecamy także: