Dobre geny?

Dobre geny?

Na początku mojego dorosłego życia byłam absolutnie przekonana, że nie lubię „grzebać w ziemi”, że nigdy nie będę uprawiać warzyw, nie mam do tego ręki, a prace ogrodowe są zbyt ciężkie, bym była w stanie je wykonywać po operacjach kręgosłupa.

Z drugiej strony jednak chciałam mieć trochę swojej zieleniny, dlatego planując wykorzystanie przestrzeni przy domku moich marzeń wydzieliłam miejsce dla kilku maleńkich grządek.

Wymyśliłam sobie wtedy, że gdybym zrobiła je trochę wyższe, byłoby mi łatwiej w nich pracować. Zaczęłam przekopywać internet w poszukiwaniu inspiracji – wówczas takie informacje były dostępne tylko na stronach angielskich. Do budowy grządek użyliśmy desek, które zostały nam po budowie.

Właśnie tu się zaczął nowy rozdział w moim życiu!

Plony z tych kilku małych skrzynek były tak zachęcające, że z każdym kolejnym rokiem dorabialiśmy kilka nowych. Również w internecie pojawiło się dużo więcej materiałów, z których można było czerpać dodatkową wiedzę i inspirację – no i wciągnęło mnie. Razem z butami!

Z biegiem czasu mój warzywniak rozrósł się do kilkuset metrów kwadratowych prowadzonych zgodnie z zasadami permakultury. Miało być idealnie: bez podlewania, prawie bez plewienia – bo do zwalczania miały być tylko te rośliny, których nasiona przyjdą z wiatrem. Wszystko działało bez zarzutu, a zbierane plony dały nadzieję na możliwość zarobkowania.

I właśnie wtedy poważnie zachorował nasz najmłodszy syn.

Na grządkach zostało kilka zapomnianych chwastów, które… oczywiście się wysiały. Od tego czasu minęły dwa lata. Dwa lata walki o odzyskanie moich grządek dla roślin, które tam chciałam uprawiać, a w które ciągle wsiewają mi się kolejne pokolenia chwastów, których nie nadążam usuwać. Od początku do końca, dzień za dniem, tydzień za tygodniem. Kiedy docieram do końca, te na początku znów sięgają pasa. Nawet najlepsza konstrukcja grządek nie wystarczy, jeśli odpuścisz sobie pracę!

Wiesz, co mi to przypomina?

Moje własne serce, duszę, wnętrze – jakkolwiek je nazwać.

Mogę mieć „dobre geny”: piękne wnętrze, ukształtowane przez dobre dzieciństwo, dobre relacje, dobre wykształcenie, dobrą literaturę, przez moją wiarę… A jednak bywa, że „z wiatrem” wpadnie we mnie coś niewłaściwego – krzywdzące słowo, jakieś kłamstwo, oszczerstwo, brak wiary w nas i nasze możliwości, oskarżenie… Presja społeczna, zmieniające się ciągle normy kulturowe i wymogi modowe, które sprawiają, że zaczynamy tracić nasze poczucie własnej wartości, wpadać w kompleksy.

Jeśli na czas się z nimi nie rozprawisz, nie dostrzeżesz tego, że nie są prawdą – zaczynają się rozmnażać i rozrastać do takich rozmiarów, że przejmują kontrolę nad Tobą i Twoim życiem.

Nie pozwól na to. Stań obok, bądź obserwatorem, a nie uczestnikiem. Zauważ, jak bardzo są bezpodstawne, pozbawione sensu. Jak bardzo są raniące, rujnujące. Nie pozwól, aby się zadomowiły. Wyrzuć je z serca, póki jest czas.

I szukaj prawdy. Prawdy, która buduje, wspiera, daje pokój i siłę.

Jezus powiedział: Ja jestem drogą, prawdą i życiem.

Ewangelia Jana 14:6

Zapraszam Cię do kursu: „W poszukiwaniu sensu życia”.

O autorze

Miłośniczka słowa pisanego, z wykształcenia teolog.
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa. 
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć. 
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania. 
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej

Polecamy także: