Dziecięce traumy...

Dziecięce traumy...

Coraz częściej w artykułach powiązanych z psychologią podkreśla się, że dziecięce traumy mogą wpłynąć na rozwój nieadaptacyjnych schematów i wzorców zachowań, które utrzymują się w dorosłym życiu. Problemy takie jak lęki, trudności w relacjach czy niska samoocena są często łączone z nierozwiązanymi doświadczeniami z dzieciństwa, które nadal kształtują emocje i reakcje jednostki. Terapeuci i psychologowie często sugerują, że zrozumienie i przepracowanie tych wczesnych doświadczeń jest kluczowe dla poprawy dobrostanu emocjonalnego dorosłego człowieka.

I to jest naprawdę dobra wiadomość – w końcu zaczęliśmy zauważać, jak doświadczenia z dziecięcych lat wpływają na to, kim jesteśmy. W końcu zaczęliśmy zauważać, jak bardzo to, w jaki sposób rodzina funkcjonuje, kształtuje człowieka. W końcu widzimy, że dzieciństwo kształtuje kompetencje dorosłego człowieka, wpływając na jego zdolności społeczne, emocjonalne oraz umiejętność radzenia sobie z wyzwaniami, poprzez wzorce zachowań, wartości i wsparcie emocjonalne otrzymane w młodych latach. 

Mówiąc krótko: w końcu do naszej świadomości dochodzi, że jeśli na przykład będziemy porównywać dzieci do innych, to ich nie zmotywuje do zmiany - jedynym efektem będzie to, że "naładujemy ich głowę" kompleksami i sprawimy, że ciągle będą się czuli gorsi od innych.

I wreszcie zaczynamy rozumieć, że „sam z siebie” człowiek nie może mieć kompetencji, których nie otrzymał w rodzinnym domu – bo ich po prostu nie ma. Oczywiście, wiele spraw można przepracować, ale kiedy pojawia się duży stres – od razy wychodzą na wierzch „reakcje pierwotne”.

A jednak jest coś, z czym mam duży problem. Ponieważ widzę, że szala zaczyna przechylać się w drugą stronę. Mam wrażenie, że właśnie jesteśmy świadkami festiwalu rozgrzebywania przeszłości i wyszukiwania na siłę traumatycznych wydarzeń, które miały wpłynąć na nasze zdrowie psychiczne dzisiaj. Sama zresztą byłam świadkiem tego, jak jakaś terapeutka opowiadała, że dla jej klienta traumatycznym przeżyciem dzieciństwa była sytuacja, w której matka nie kupiła truskawkowego lizaka, o którego chłopiec prosił – i to traumatyczne wydarzenie jest pierwotną przyczyną problemów teraz już dorosłego mężczyzny.

Nie chciałabym napisać, że takie wydarzenia nie mają znaczenia. Nie chciałabym też umniejszać naprawdę traumatycznych przeżyć dzieci...

Ale myślę, że bardzo ważne jest, aby zdać sobie sprawę z tego, że nie żyjemy w idealnym świecie. I z całą pewnością ani nie mieliśmy idealnych rodziców, ani idealnymi rodzicami nie jesteśmy. To jest niemożliwe. Każdy z nas popełnia błędy, bywa zmęczony, zniechęcony, choruje, zmaga się z problemami i stresem. To są normalne elementy naszego świata.

I każdemu z nas zdarza się, że potraktujemy dziecko niewłaściwie.

Ale widzisz – wychowujemy dzieci do życia właśnie na tym nieidealnym świecie. Prawda jest taka, że nikt nie będzie traktował naszych dzieci tak dobrze, jak my. To, co robi różnicę, - to miłość. Kochamy nieidealnie, ale jednak ta miłość „skleja” i przykrywa nasze niedoskonałości.

W świecie, w którym przyjdzie im żyć, będą się zdarzały sytuacje, w których ktoś będzie na nasze dzieci krzyczał, oskarżał bezpodstawnie, posądzał o złe intencje. Nasze dzieci naprawdę bardzo potrzebują umiejętności radzenia sobie z takimi sytuacjami! I chociaż droga do tego, by te umiejętności zdobyć - nie jest łatwa i często sprawia ból, warto być autentycznym. Bo dokładnie tak wygląda prawdziwe życie.

Trudne doświadczenia wpływają na to, kim jesteśmy. I są cenną lekcją. Dają nam siłę do zmagania się z przeciwnościami, czasem zmuszają do lustrowania siebie samego, swojego zachowania, do wprowadzenia korekty, dążenia do zmiany. One po prostu są potrzebne. I to jest ważna część życia.

Usuwanie dziecku wszelkich „kłód spod nóg” nie da mu siły niezbędnej do funkcjonowania w trudach życia, w mojej ocenie prowadzi do poważnych traum dzieciństwa, które są udziałem coraz większej ilości współczesnych dzieci. Oraz do traum rodzicielstwa, o których ciągle jeszcze się milczy.

Rozumiem Twoją tęsknotę za idealnym rodzicielstwem. Rozpoczynając moją życiową przygodę rodzicielstwa sama byłam przepełniona postanowieniami, że będę najlepszą matką na świecie. Życie weryfikuje wszystko - a więc i moje możliwości i kompetencje...

Zastanawiasz się, czy idealna relacja rodzicielska w ogóle istnieje? Jest możliwa?

To jest najlepsza wiadomość dnia dzisiejszego: TAK. Istnieje – to relacja z Bogiem. Kochającym Ojcem, który zawsze jest obecny, który zawsze na Ciebie czeka. Niezależnie od tego, od jak dawna mówisz Mu, że nie jesteś Nim zainteresowany. Niezależnie od tego, jak długo, jak często i na ile sposobów mówiłeś Mu, że chcesz żyć po swojemu i przeżyć życie na własnych zasadach. On czeka, z szeroko otwartymi ramionami.

Przyjdź!

Zapraszam Cię do kursu: „W poszukiwaniu sensu życia”.

O autorze

Miłośniczka słowa pisanego, z wykształcenia teolog.
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa. 
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć. 
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania. 
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej

Polecamy także: