Trauma rodzicielska (2)
Mówiąc tak wiele o potrzebach dzieci, wspaniałości rodzicielstwa bliskości – zbyt często umyka nam jeden z niesamowicie ważnych elementów: rodzic.
Rodzicielstwo bliskości jest absolutnie niesamowitym: relacja zbudowana w ten sposób jest chyba jednym z najpiękniejszych, życiowych doświadczeń! Szczere, zaangażowane, pełne miłości i oddania podejście do własnego dziecka… Dokładnie tak, jak powinno być!
Dlaczego więc piszę, że w tej relacji umyka nam rodzic?
Ponieważ bardzo często zapominamy o swoich własnych możliwościach i zasobach. A one mają swoje granice! Jeśli kiedykolwiek zdarzyło Ci się czuć wewnętrzne rozdarcie z powodu tego, że dziecko (znowu) szuka Twojej bliskości – to jest właśnie to, o czym piszę. To moment, w którym Twoje własne zasoby są na wyczerpaniu.
Bardzo często – zbyt często - dajemy z siebie wszystko, a nawet dużo więcej. Nawet nie zauważając momentu, w których z rodzicielstwa bliskości zostają tylko nędzne ruiny, a nas samych wypełnia zmęczenie, irytacja, frustracja i zniechęcenie.
Jak to możliwe?
Nie stawiamy granic. Wydaje nam się, że wychowując dziecko w duchu rodzicielstwa bliskości, nie mamy prawa mu tej bliskości odmówić, niezależnie od tego, jak sami się czujemy. To jest błąd. Nie jesteśmy maszynami, ani cyborgami. Jesteśmy normalnymi ludźmi, z własnymi potrzebami, słabościami, zmęczeniem. Oczywiście – jeśli dzieci są bardzo małe, bardzo duże wyrzeczenia i poświęcenie są często po prostu niezbędne, aby dziecko w ogóle przeżyło. Po prostu. Ale z biegiem czasu możemy (i powinniśmy) określać granice swoich możliwości.
Te granice są ruchome – chociaż już teraz czuję, co myślisz, czytając ten tekst! Są różne – ponieważ nasze możliwości też mogą się różnić każdego dnia, w zależności od naszej kondycji psychicznej, fizycznej, poziomu zmęczenia i przebodźcowania. Jednego dnia wspólne skakanie po kałużach i malowanie dłońmi na arkuszach papieru będzie dla Ciebie spełnieniem marzeń, kolejnego dnia - bez problemu, a jeszcze innego nie będziesz w stanie tego z dzieckiem zrobić. I to jest w porządku! To NIE jest problem.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy wszystko w Tobie krzyczy: NIE, a Ty mówisz tak. To jest po prostu kłamstwo. Kłamstwo wobec samego siebie, kłamstwo, od którego zaczynają się wszystkie problemy: zniechęcenie, przemęczenie, frustracja, poczucie wypalenia, aż po ciągle pogłębiający się smutek prowadzący do depresji. I to nie jest żart. Dzielenie się sobą bez stawiania granic tak właśnie może się skończyć, jeśli w porę nic z tym nie zrobisz!
Z pustego nawet Salomon nie naleje, jak mówi polskie przysłowie. Aby się dzielić sobą… Trzeba o siebie samego zadbać. „Załadować” wewnętrzne akumulatory, odpocząć, zaopiekować się samym sobą. Dla mnie osobiście to jest modlitwa, dzięki której pielęgnuję w sobie wdzięczność – tak wiele mam ku temu powodów! Drugim sposobem jest lektura Pisma Świętego. Nawet kiedy jestem bardzo zmęczona – lubię chociażby pomodlić się Psalmem! Właśnie teraz robię sobie taką serię o poranku. Bardzo często jeden Psalm towarzyszy mi przez kilka dni, są takie piękne! I dosłownie czuję, jak wypełnia mnie życiowa energia!
Z całego serca polecam – a jeśli potrzebujesz informacji o tym JAK się modlić, lub czytać Biblię – od razu tutaj wklejam linki do kursów o tej tematyce: Jak się modlić? Oraz: Jak czytać Biblię?
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej