Przy stole rodzi się wspólnota: o wartości wspólnych posiłków.

Całkiem niedawno odwiedziłam z dziećmi mojego brata, który mieszka we Francji. To, że Francuzi mają bardzo szczególne podejście do jedzenia, wiedziałam od dawna. Tamtejsza kultura stołu jest głęboko zakorzeniona – to nie tylko sposób odżywiania, ale prawdziwy rytuał wspólnego bycia. Posiłki jada się o stałych porach. Nie podjada się w biegu, nie je się w samochodzie, nie zagryza się emocji byle czym, przy byle okazji. Posiłek to moment zatrzymania, oddechu i relacji – najczęściej w gronie innych ludzi.
Wielkim zaskoczeniem było dla mnie jednak to, co zobaczyłam w jeden zwykły, roboczy dzień, o godzinie dwunastej. Miejski park w samym sercu wielkiej stolicy europejskiej dosłownie zapełnił się ludźmi. Młodzież ze szkół, studenci, pracownicy biurowi – wszyscy wyciągali swoje pojemniki z obiadem i siadali razem na trawie, na ławkach, na murkach. Jedli niespiesznie, rozmawiali, śmiali się. Nikt nie patrzył w telefon. Było w tym coś głęboko ludzkiego – coś, co w naszym zabieganym świecie wydaje się luksusem, a jest przecież czymś fundamentalnym.
Wspólne jedzenie buduje wspólnotę. To przy stole uczymy się rozmowy, słuchania, dzielenia się. Przy stole tworzą się więzi, rozładowują napięcia. Wspólny posiłek ma w sobie coś kojącego; zacieśnia relacje bardziej niż niejedna długa rozmowa. Może właśnie dlatego tak wiele razy w Ewangeliach Jezus zasiada z ludźmi do stołu! To nie przypadek – On wiedział, jak wielką moc mają wspólne posiłki.
Kiedy Jezus spotyka Zacheusza – bogatego celnika, szczerze pogardzanego przez wielu, nie mówi do niego: „porozmawiajmy na ulicy” – tylko: „dziś muszę się zatrzymać w twoim domu” (Łk 19,5). I to właśnie tam, przy stole, Zacheusz doznaje przemiany. To przy stole Jezus mówi ważne słowa, uzdrawia, przebacza i tak też zostaje zapamiętany.
Również w psalmach dostrzegamy właśnie ten obraz: „Zastawiasz przede mną stół na oczach moich wrogów” (Ps 23,5) – stół jako miejsce bezpieczeństwa, obfitości i relacji z Bogiem.
W świecie, który pędzi, który nie ma czasu – wspólny posiłek staje się cichą rewolucją. Codziennym rytuałem, który nie tylko odżywia ciało, ale również koi serce. Dlatego warto zadbać o to, by choć raz dziennie usiąść razem przy stole. Nie musi być idealnie – wystarczy, że jesteśmy razem.
To właśnie we wspólnym dzieleniu się codziennym posiłkiem – w tej prostej, zwyczajnej czynności – rodzi się prawdziwa bliskość i więź. Tak było u Jezusa – i tak może być również w naszym życiu
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej