Po co nam... szkoła?

Po co nam... szkoła?

Z czym kojarzy Ci się szkoła?

Dobry czas z kolegami? Lekcje, prowadzone przez pełnych pasji nauczycieli? A może stres? Zarywane noce? Wkuwanie na pamięć, dzień w dzień, całymi tygodniami, miesiącami, latami?

Opowiem Wam dzisiaj o dwóch dziewczynkach, dla których 1 wrzesień był szczególną datą.

Pierwsza z nich, to dziesięcioletnia Zosia, najstarsza ze swojego bardzo licznego rodzeństwa. Zosia, która kochała się uczyć, a każdą wolną chwilę poświęcała na czytanie. Tego dnia Zosia usłyszała, że nie pójdzie więcej do szkoły – bo nie ma na to pieniędzy. Przeżyła to tak bardzo, że do końca życia wspominała ten dzień jako najgorszy dzień w całym swoim życiu. To był rok 1920, z całą jego powojenną biedą... Czytywała później wszystko, co tylko mogła, pożyczała od kuzynów podręczniki i studiowała je w ukryciu – do momentu, w którym ojciec przyłapał ją na tym czytaniu pod kołdrą. Z lampą naftową. Więcej nie zabraniał…

Druga, to siedmioletnia Wanda. 1 września 1939 roku miała pójść do pierwszej klasy – bardzo na to czekała. Niezwykle mądra, rezolutna, inteligentna, błyskotliwa, o pięknym umyśle i sercu. Pracowała później na targu, prowadząc wszystkie rachunki w pamięci, zadziwiając tym dorosłych, którzy potrzebowali do obliczeń przynajmniej ołówka i kartki. Nigdy się nie pomyliła, niezależnie od tego, czy pozycji było pięć, czy dwadzieścia pięć.

Dziewczynki, którym odebrano przywilej uczenia się. Mimo, że każda z nich skończyła tylko cztery klasy szkoły podstawowej – a może właśnie dlatego – z pełną determinacją nabywające mądrości we własnym zakresie.

Zosia przez całe życie kochała książki. Kolekcjonowała je, troszczyła się o nie. Pamiętam jej pokój, z regałem książek na całą ścianę, od podłogi do sufitu. Przykrywała je zasłonami, aby się nie kurzyły, nie niszczyły… Kiedy chorowała już tak bardzo, że nie była w stanie czytać, prosiła żeby je odsłonić – aby mogła na nie przynajmniej patrzeć.

Wanda – za cokolwiek się zabrała, była w tym mistrzem. Szybko straciła mamę, opiekowała się kilkorgiem młodszego rodzeństwa. Jej zakwas na żurek był słynny w całym mieście. Kiedy piekła ciasto czy chleb we wspólnym piecu, jej wypieki były najlepsze z wszystkich. Stare gospodynie przychodziły prosić, żeby je nauczyła, jak piec. Miała wtedy kilkanaście lat. Zawsze zdeterminowana, aby znaleźć najlepsze rozwiązanie problemów, przedsiębiorcza, z umysłem jak brzytwa.

Pamiętam je obie bardzo dobrze, choć poznałam je znacznie później.  Zosia, to moja prababcia, Wanda była moją babcią. Chyba też coś w sobie z nich odnajduję...

Czym jest dla Ciebie nauka?

Bo – widzisz.. Czym ona jest dla Ciebie, tym będzie również dla Twoich dzieci, wnuków.

Nudny obowiązek? Bezsensowna? Głupia? Źle zorganizowana? Strata czasu? Zbyteczna?

A może przywilej? Kształtujący i rozwijający umysł, dający ogólny pogląd na świat i wszystko, co nas otacza? Proces, wpływający na to kim jesteśmy – i jakimi jesteśmy? Dający szansę rozwoju, rozszerzenia horyzontów, otwierający nowe możliwości?

Wiem, że jest mnóstwo rzeczy w sposobie nauczania, które by można zrobić o niebo lepiej. Wiem, jak bardzo ten system jest niedoskonały i jak wiele potrzebuje zmian.

Ale jest. A nasze dzieci mogą się uczyć. W swoim własnym kraju, w swoim ojczystym języku. Jak pomyślę, ilu naszych przodków oddało swoje życie za to, żeby to w ogóle było możliwe – naprawdę brak mi słów.

Pozostaje ogromna wdzięczność..

Wejdźmy z tą właśnie wdzięcznością w Nowy Rok szkolny. Świadomi tego, jak bardzo jesteśmy uprzywilejowani my i nasze dzieci – bo tak naprawdę, to w skali światowej jesteśmy niewielkim procentem szczęśliwców.

Niech Moc Najwyższego będzie z nami!

O autorze

Miłośniczka słowa pisanego, z wykształcenia teolog.
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa. 
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć. 
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania. 
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej

Polecamy także: