Traumy współczesnego dzieciństwa...

Traumy współczesnego dzieciństwa...

Żyjemy w ciekawych czasach, w których posiadanie dziecka jest aktem odwagi, a może nawet ekstrawagancją. Na dzieci decydujemy się dopiero w momencie, w którym jesteśmy na to w każdym możliwym aspekcie gotowi, życiowo ustawieni i ustabilizowani.

Pojawiające się dzieci stawiamy na piedestale naszego życia, traktując jako wisienki na torcie naszych życiowych osiągnięć, otaczając je wszelkim możliwym zbytkiem od momentu poczęcia. W momencie, w którym się pojawiają, mamy gotowy plan na ich życie, oraz szeroki pakiet konkretnych oczekiwań. Otaczamy je zatem najlepszą opieką, stawiając je w samym centrum uwagi i wokół nich układamy całe swoje życie. Robimy z rodzicielstwa tak skomplikowaną akcję, że może trudno się dziwić, że zwykle poprzestajemy tylko na jednym!

Problem polega na to, że kochamy zbyt mocno. Tymczasem to, czego dzieci potrzebują naprawdę, to my - nasza bliskość i uwaga, oraz... rodzeństwo i jego dziecięce towarzystwo. 

Jestem ogromną zwolenniczką świadomego rodzicielstwa. Może nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że w tym momencie świadome, celowe i kierunkowe wychowanie moich dzieci jest moją życiową misją.

Jednak z pełną stanowczością ponad wiedzę, wyniki i osiągnięcia cenię prawdziwe umiejętności życiowe, takie jak: samodzielność, empatia, zdolność do poświęceń, służenia innym, zauważania ludzi w potrzebie i niesienia pomocy, umiejętność ciężkiej pracy, planowania i zarządzania czasem - i zasobami, umiejętność negocjacji, mediacji, znajdowania najlepszych rozwiązań i wychodzenia z sytuacji kryzysowych. Umiejętności życia w nieidealnym świecieTo jest coś zupełnie innego, niż wzory matematyczne – nie umniejszając ich wagi.

Dzieci „dostajemy” tak naprawdę tylko na kilkanaście lat. Zbyt często to, jak wiele od nich chcemy i oczekujemy wpędza nas w tak ogromne zmęczenie (i zniechęcenie), że w końcu ratując siebie, odpuszczamy – szkoda, że nie w tych miejscach, w których powinniśmy. Z jednej strony nadmierne oczekiwania niszczą naszą relację, z drugiej jednak nadal chcemy, by dziecko było najlepsze z najlepszych, wobec czego wozimy je z jednych zajęć dodatkowych na drugie… Międzyczasie kupując sobie chwilę ciszy i spokoju najfajniejszymi zabawkami.

I ekranami.

Zapominając zupełnie, że tak naprawdę najważniejszą rzeczą, którą nasze dzieci potrzebują, jest nasz czas, uwaga, bliskość, spokój – wspólne bycie i nauka normalnego, prawdziwego życia u naszego boku. I to nie chodzi o to, żeby dać dzieciom siebie w całości, rezygnując ze swojego życia – absolutnie nie!

Chodzi o to, żeby ten czas, który spędzamy razem – nawet, jeśli nie będzie go bardzo dużo, był czasem na 100%. Nie znad ekranu telefonu czy komputera, nie z telefonem czy słuchawką przy uchu, ale z dzieckiem. Z pełnią uważności. Patrząc w oczy, słuchając ze skupieniem, świadomie wykorzystując każdy dogodny moment, żeby wrzucić ziarenko mądrości do „ogrodu” jego umysłu. Być razem, nie obok.

I kończąc: tak bardzo ważne jest dla mnie, aby poprowadzić dziecko do zrozumienia, jaki jest cel i sens jego życia – szczególnie w wymiarze duchowym. Pomóc zrozumieć, że „tu i teraz” jest tylko przez chwilę – co to jest to 70 czy 80 lat, kiedy mamy apetyt na wieczność!

Jednak to jest aspekt życia, w którym nie możesz dać innym tego, czego sam nie masz. A przecież to jest właśnie to, czego bardzo często nam samym brakuje, prawda?

Zapraszam Cię do kursu: „W poszukiwaniu sensu życia”. Znajdź odpowiedzi dla siebie, aby móc ją dzielić ze swoimi dziećmi <3

O autorze

Miłośniczka słowa pisanego, z wykształcenia teolog.
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa. 
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć. 
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania. 
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej

Polecamy także: