Trauma rodzicielska

Trauma rodzicielska

Nie bez powodu mówi się, że idealny rodzic to ten, który jeszcze nie ma dziecka. Życie weryfikuje… wszystko. A rodzicielstwo często okazuje się największym, życiowym wyzwaniem!

Internet pełen jest tekstów o wychowaniu dzieci, o zrozumieniu poszczególnych etapów dziecięcego rozwoju, o rodzicielstwie bliskości, o tym że to my, jako dorośli, powinniśmy panować nad sobą, swoimi emocjami.

I to wszystko jest niesamowicie ważne i cenne.

Tylko, że nikt z nas idealny nie jest. I to nie jest idealny świat! Widzimy, jakie ogromne wymagania są nam stawiane – i jak trudno im podołać w trudnej i mozolnej codzienności. W codzienności niecierpiących zwłoki spraw, za krótko i źle przespanych nocy, niekończących się małych i dużych katastrof, zwyczajnie nie dajemy rady. Ciągle gdzieś zawalamy, ciągle coś nie jest wystarczająco ogarnięte, ciągle czegoś brakuje. Rodzicielska trauma: ciągle jest niewystarczająco, nawet kiedy stajemy na uszach…

Wchodziliśmy w rodzicielstwo z głowami pełnymi marzeń, mocnych postanowień co do tego, co będziemy, a co nie będziemy, jakie nasze dzieci będą, a jakie nie będą, z określonym celem, kierunkiem i oczekiwaniami.

Pierwsze mury naszych wyobrażeń padają w okolicach trzeciej doby kolek noworodka. A później cegiełka za cegiełką, dzień za dniem, padają.

Czasem musi upłynąć naprawdę wiele czasu, zanim zorientujemy się, jak bardzo powielamy wzorce wyniesione z domu rodzinnego, jak wiele odpuściliśmy – i jak niewiele nasze rzeczywiste rodzicielstwo ma wspólnego z tym, które sobie wyobrażaliśmy. Niejednokrotnie spędza nam to sen z oczu, wpędzając w ogromne poczucie winy...

Jednym z obrazów, które to pokazują, to nasze podejście do żywienia dzieci – kiedy się rodzą, stajemy na głowie, żeby były żywione najlepiej, jak to możliwe. Matki katują się dietami, żeby przypadkiem dziecku coś nie zaszkodziło, codziennie suplementujemy maleństwo specjalnymi witaminami. Później, rozszerzając dietę, wybieramy najlepsze z możliwych obiadki, deserki, przekąski… I ja naprawdę nie wiem, kiedy następuje moment, w którym maleństwo trzyma w ręce najtańszą bułę z supermarketu i popija słodkim sokiem, lub musem z tubki - lekarze już biją na alarm, że nigdy wcześniej nie widzieli tak stłuszczonej wątroby u maleńkich dzieci – co wiążą właśnie z dużą ilością fruktozy (cukru owocowego) w diecie! A nas jeszcze dziwi, dlaczego dzieci ciągle chorują?

Widzisz, poczucie winy nie jest dobrym fundamentem dla rodzicielstwa.

Braku czasu i uwagi nie skompensujesz żadnym prezentem.

Braku wartościowego pożywienia nie skompensujesz żadną przekąską z tubki.

Braku zdrowego snu nie spokmpensujesz żadną ilością kawy.

Są rzeczy, które warto odpuścić – a nawet trzeba. Takie, jak polerowanie domu na wysoki połysk – przy dzieciach porządek to tylko stan przejściowy i nie należy się do niego zbytnio przywiązywać, a dzieci naprawdę bardziej zapamiętają wspólne układanie puzzli, czytanie książek, granie w planszówki czy jesienne szuranie nogami w opadłych liściach, niż błyszczącą podłogę.

Nie da się walczyć na wszystkich frontach, o wszystko. Zostawmy sobie energię na sprawy naprawdę istotne!

Serce rodzica pełne jest gotowości do poświęceń, czułości i bezgranicznej troski, co czyni je jednym z najpiękniejszych aspektów człowieczeństwa. Jednak prawdziwa mądrość rodzicielstwa polega na umiejętności zachowania równowagi między ofiarnością a wyznaczaniem celów, aby zarówno dziecko, jak i rodzic mogli rozwijać się w harmonii – i to jest temat na osobny artykuł...

Z pewnością najlepszy możliwy fundament to ten, w którym Ty sam wiesz, jaki sens i cel ma Twoje życie - i w tym samym kierunku prowadzisz swoje dzieci. To jest moment, w którym Twoje rodzicielstwo jest po prostu autentyczne!

Zapraszam Cię do kursu: "W poszukiwaniu sensu życia".

Polecamy także: