1. Niedziela Adwentu: o ciszy, która leczy.

1. Niedziela Adwentu: o ciszy, która leczy.

Cisza jest jednym z najbardziej niedocenianych darów naszego czasu. W świecie, który bez przerwy coś nam podsuwa — powiadomienia, rozmowy, miejski gwar — cisza staje się jak tlen: zauważamy jej wartość dopiero w chwili, gdy zaczyna nam jej brakować.

Naukowcy od dawna badają wpływ zgiełku na ciało i umysł. Wiadomo, że długotrwały hałas podnosi poziom kortyzolu, przeciąża układ nerwowy, pogarsza sen i koncentrację. Nawet jeśli wydaje nam się, że „już go nie słyszymy”, organizm rejestruje go jako sygnał zagrożenia. Pozostajemy w trybie czujności, jakbyśmy mieli za chwilę uciekać — stąd zmęczenie, drażliwość, poczucie przytłoczenia, które tak trudno nazwać.

Cisza działa odwrotnie. Już dwie minuty prawdziwej ciszy potrafią obniżyć napięcie mięśniowe, ustabilizować tętno i uspokoić mózg skuteczniej niż muzyka relaksacyjna. Właśnie wtedy uruchamia się w nas sieć stanu spoczynkowego — wewnętrzny „pokój narad” umysłu, odpowiedzialny za porządkowanie myśli, kreatywność, samorefleksję i odzyskiwanie równowagi. Tylko wtedy mózg może:

• porządkować wspomnienia,
• scalać rozproszone emocje,
• szukać sensu i kierunku, • uczyć się na błędach,
• regenerować się po stresie.

Dlatego właśnie w ciszy nagle pojawiają się odpowiedzi, których szukaliśmy cały dzień. W ciszy wreszcie słyszymy siebie.

Hałas tę sieć blokuje. W zgiełku umysł zajmuje się gaszeniem pożarów i filtrowaniem bodźców. Żyjemy jak ktoś, kto próbuje skleić delikatną porcelanę podczas trzęsienia ziemi. W ciszy natomiast wszystko zaczyna się uspokajać, prostować. To nie luksus — to biologiczna potrzeba.

I tutaj dzieje się coś jeszcze piękniejszego: miejsce, w którym zaczynamy słyszeć siebie, jest tym samym miejscem, w którym zaczynamy słyszeć Boga. On przemawia cicho. Nie wdziera się w chaos. Nie rywalizuje z hałasem, który sami sobie tworzymy. Jego głos przychodzi jak szept — delikatny, stały, pełen miłości.

Może właśnie dlatego Adwent co roku zaprasza nas do ciszy? Do powrotu do przestrzeni, w której można odetchnąć — biologicznie, emocjonalnie i duchowo. Bo w ciszy uzdrawia się nie tylko mózg, ale i serce.

Cisza to nie jest brak dźwięków. To przestrzeń, w której zaczynają być słyszalne rzeczy naprawdę ważne: nasze emocje, pragnienia, tęsknoty. To lustro — i jednocześnie kołdra, która otula i chroni. Właśnie w takiej ciszy przychodzi Bóg: jako Ten, który zna Cię lepiej, niż Ty znasz siebie; który prostuje to, co poplątane, i utula to, co zmęczone.

W tę pierwszą niedzielę Adwentu spróbuj dać sobie chwilę ciszy. Nie po to, by uciec od świata, ale by pozwolić Bogu przyjść do Twojego życia tak, jak On robi to najchętniej — po cichu.

Bo to właśnie w ciszy rodzi się nadzieja.
I nowe życie.
I pokój, którego świat dać nie może.

O autorze

Miłośniczka słowa pisanego, z wykształcenia teolog.
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa. 
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć. 
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania. 
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej