Post też jest pokarmem: o duchowym znaczeniu ograniczeń.

W kulturze, która nieustannie zachęca nas do nasycenia – zmysłów, pragnień, apetytów – post może wydawać się czymś niezrozumiałym, wręcz zbędnym. A jednak w duchowości chrześcijańskiej ma on niezwykle głębokie znaczenie. Bo post to nie tylko rezygnacja z jedzenia. To zaproszenie do nasycenia się czymś innym. Czymś głębszym i trwalszym, niż codzienny pokarm.
Zwykle myślimy o poście jako o „braku” – jedzenia, przyjemności, rytuału, który sprawiał nam przyjemność. Z perspektywy duchowej, post przede wszystkim tworzy miejsce. Wyrzuca z naszego wnętrza rozproszenie, nadmiar, chaos. I nagle zostaje w nas przestrzeń – na ciszę. Na modlitwę. Na usłyszenie Boga.
Zanim Jezus rozpoczął swoją publiczną działalność, udał się na pustynię. Czterdzieści dni postu – nie po to, by się osłabić, ale przeciwnie – by się wzmocnić. By oczyścić serce i ciało. By spotkać Ojca w ciszy. A kiedy szatan kusił Go, by zamienił kamienie w chleb, Jezus odpowiedział: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4).
Ten fragment pokazuje nam coś bardzo ważnego: że post jest pokarmem. Duchowym pokarmem, który karmi naszą relację z Bogiem. Karmi naszą pokorę, nasze poczucie zależności od Niego, nasze zaufanie. Bo kiedy ograniczamy to, co cielesne – możemy dostrzec, jak bardzo jesteśmy głodni... sensu, obecności i bliskości Boga.
W poście nie chodzi o umartwienie dla samego cierpienia. Chodzi o wolność. O zdolność powiedzenia sobie: „Nie muszę mieć wszystkiego od razu. Nie muszę zaspokajać każdej potrzeby. Jest we mnie miejsce na ciszę. Na czekanie. Na pragnienie, które kieruję do Boga.” Tak, jak pisał psalmista: „Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże.” (Ps 42,2)
To właśnie w czasie postu możemy tę tęsknotę naprawdę usłyszeć. Odsłonić ją i poczuć. A potem wypełnić – nie kolejnym posiłkiem, ale właśnie obecnością Boga.
Post nie jest tylko sprawą między mną a Bogiem. Post, jeśli nie prowadzi do miłości, nie ma sensu. Jeśli nie przybliża mnie do Boga i drugiego człowieka – staje się pustym gestem. Ale jeśli przeżyję go sercem – stanie się pokarmem, który karmi na długo.
Kiedy pościmy z miłością, z pragnieniem bliskości Boga – paradoksalnie jesteśmy bardziej syci niż wtedy, gdy wszystko mamy pod ręką. Bo Bóg daje pokarm, którego świat dać nie może. I choć nie kładziemy wtedy niczego na talerzu – w sercu dzieje się prawdziwa uczta!
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej