Boso: w jaki sposób sztywne formy ograniczają naszą relację z Bogiem?

Boso: w jaki sposób sztywne formy ograniczają naszą relację z Bogiem?

Większość butów, które nosimy na co dzień, zupełnie nie jest dopasowana do naturalnego kształtu naszych stóp. Widać to bardzo wyraźnie, gdy wyciągniemy wkładkę z buta i postawimy na niej stopę – często palce wystają poza jej obrys, muszą się nienaturalnie ścieśnić. Buty zmieniają nasz sposób chodzenia, wymuszają ustawienia, które wcale nie są dla nas zdrowe. Z czasem prowadzi to do zniekształceń, bólu, a nawet poważnych schorzeń. Co ciekawe, postrzegamy buty jako niezbędny element bycia „cywilizowanym” człowiekiem. A jednak – Bóg, który stworzył nas doskonale, zaprojektował człowieka do chodzenia… boso.

Coraz więcej badań potwierdza, jak ogromne korzyści przynosi chodzenie boso, zwłaszcza po trawie, ziemi czy piasku, o każdej porze roku. Chodzenie boso pozwala stopom naturalnie pracować – wzmacnia mięśnie, poprawia postawę, przywraca prawidłowy układ ciała. Kontakt z naturalnym podłożem działa kojąco na układ nerwowy, redukuje stres, poprawia sen, reguluje rytm serca. Co więcej, kontakt z ziemią – tzw. uziemienie – może zmniejszać stany zapalne w organizmie. To tak, jakby przez chwilę pozwolić ciału odetchnąć zgodnie z jego pierwotnym projektem.

Patrząc na to, trudno nie zobaczyć podobieństwa do naszej duchowej rzeczywistości. W chrześcijaństwie również łatwo o to, by włożyć na siebie "buty" – sztywne formy, schematy, oczekiwania. Chcemy być dobrze "ubrani" duchowo: mieć odpowiednie zachowania, znać właściwe modlitwy, wypełniać ustalone tradycje. I choć wiele z tych rzeczy ma swoje miejsce i wartość, czasem, podobnie jak ciasne buty, mogą zacząć nas ograniczać. Jeśli nie jesteśmy uważni, forma zaczyna dominować nad treścią – i nad sercem.

Pan Bóg pragnie bliskiej, żywej relacji z nami. Chce naszego prawdziwego, autentycznego serca, a nie perfekcyjnego zachowania. W Księdze Ozeasza mówi: "Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń" (Oz 6,6). Jezus także wielokrotnie wskazywał, że to nie zewnętrzne praktyki, ale wnętrze człowieka jest tym, na co patrzy Bóg.

Chodzenie boso po ziemi przywraca naszemu ciału prawdę o tym, jak zostaliśmy stworzeni. Tak samo powrót do prostoty w naszej wierze przywraca sercu wolność – pozwala nam spotykać Boga nie tylko w świątyniach i rytuałach, ale w codzienności, w ciszy poranka, w szczerym wołaniu serca. Chciałabym Ciebie dzisiaj zainspirować: naprawdę warto „zdjąć buty” – zewnętrzne struktury, przyzwyczajenia, mechaniczne powtarzanie – i stanąć przed Bogiem boso. Bez ochrony, bez udawania, w prawdzie.

Bóg nie szuka ideału. On szuka Ciebie – żywego, autentycznego, bliskiego. Takiego, który ufa i pozwala się prowadzić, nawet jeśli czasem stąpa po kamieniach i nierównościach życia. On mówi: „Zbliżcie się do Boga, a On zbliży się do was” (Jk 4,8).

Może dziś warto zrobić pierwszy krok? Zdjąć "buty", które ograniczają Twoje serce, i postawić bose stopy na ziemi, wiedząc, że jesteś stworzony do wolności, miłości i bliskości z Bogiem.

O autorze

Miłośniczka słowa pisanego, z wykształcenia teolog.
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa. 
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć. 
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania. 
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej

Polecamy także: