Mieć czy być? Co sprawia, że czujemy się spełnieni?

Żyjemy w czasach, w których posiadanie stało się wyznacznikiem sukcesu. Przekonuje się nas, że aby czuć się szczęśliwymi, musimy mieć więcej – lepszy telefon, większy dom, modne ubrania, nowocześniejszy samochód. Nasze domy są przepełnione przedmiotami, które miały ułatwić nam życie, a stały się ciężarem. Ile razy kupiliśmy coś, co wydawało się „absolutnie niezbędne”, a teraz jedynie zajmuje przestrzeń i przypomina o niepotrzebnie wydanych pieniądzach?
Zastanów się… Czy to, co mamy, naprawdę czyni nas szczęśliwymi? Czy może jednak jesteśmy coraz bardziej zatraceni w nadmiarze?
Nie tylko posiadanie nas przytłacza. Również sposób, w jaki próbujemy „być”. Chcemy być wszędzie, uczestniczyć we wszystkim, nieustannie coś przeżywać. Planujemy kolejne spotkania, wyjazdy, wydarzenia – tak intensywnie, że w naszym kalendarzu nie ma miejsca na spontaniczność. Przyjaciele już nie wpadają bez zapowiedzi, a my sami nie pamiętamy, kiedy ostatnio mieliśmy chwilę, by nieśpiesznie usiąść z książką w ręku.
W całym tym kołowrotku nie tylko umyka nam to, co najcenniejsze - dajemy się złapać w "festiwal pogoni" za „więcej” i „lepiej”. Tymczasem Jezus ostrzega: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma wszystko, życie jego nie zależy od jego mienia” (Łk 12,15). To, co mamy, nigdy nie zapełni pustki, która powstaje, gdy brakuje w naszym życiu głębi i prawdziwych relacji.
Spełnienie nie rodzi się z posiadania, ale z prostoty. Z dostrzegania wartości w małych rzeczach – porannej ciszy, rozmowie z bliską osobą, radości z pomocy drugiemu człowiekowi. Gdy upraszczamy życie, odnajdujemy w nim więcej przestrzeni dla Boga.
W Księdze Koheleta czytamy: „Lepsza jest garść odpoczynku niż dwie garście trudu i pogoń za wiatrem” (Koh 4,6). Nie potrzebujemy gromadzić rzeczy ani wypełniać każdej chwili aktywnością, by czuć się wartościowymi. Prawdziwa pełnia rodzi się w wewnętrznym pokoju, w relacjach, w obecności Boga, który jest w ciszy, nie w zgiełku naszego świata.
Jezus przypomina: „Gdzie jest twój skarb, tam będzie i twoje serce” (Mt 6,21). Warto zapytać siebie: gdzie naprawdę jest moje serce? Czy tkwi w przedmiotach, w pogoni za kolejnym osiągnięciem, w potrzebie bycia zauważonym? A może w cichej modlitwie, w bliskości z drugim człowiekiem, w prostych chwilach codzienności? Nie musimy mieć więcej, ani być wszędzie. Wystarczy, że będziemy naprawdę obecni – tu i teraz, otwarci na Boga i ludzi.
Tam odnajdziemy prawdziwe spełnienie i głęboki pokój...
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej