Nie umiem wytłumaczyć, jak bardzo się staram – perspektywa dziecka (2)
Ten artykuł jest jedenasty w serii: „Zrozumieć naprawdę”, serię rozpoczyna tekst: „Czy ktoś naprawdę mnie rozumie?”
Zanim go przeczytasz, upewnij się, że znasz jego pierwszą część: „Nie umiem wytłumaczyć, jak bardzo się staram – perspektywa dziecka (1)”.
To, co przeżywają nasze dzieci — co słyszą, widzą, czego doświadczają, co im się w głowach „kotłuje” — często wychodzi na zewnątrz poprzez zachowania trudne, nieakceptowalne. Dziecko dopiero uczy się przetwarzać wszystkie informacje, rozumieć je; nie ma narzędzi, aby sobie z tym wszystkim samodzielnie radzić. To naszą rolą jest pokazywać im, jak rozumieć, interpretować i nazywać to, co się dzieje,oraz jakie emocje temu towarzyszą. Ale żeby to w ogóle było możliwe, najpierw my musimy z całą uważnością, na jaką nas stać, zatrzymać się przy tym małym człowieku. Obserwować. I rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać…
To nie jest do zrobienia w pięć minut, pomiędzy półką w sklepie, siedzonkiem w samochodzie a bajką. To wymaga pełni naszej obecności oraz — w pewnym sensie — podważenia tego, co uważamy za normalne i naturalne: czyli sposobu, w jaki nas wychowano. Bo to oznacza, że hasło „dzieci i ryby głosu nie mają” należy wyrzucić do kosza.
Za Januszem Korczakiem chciałabym zapytać: czym właściwie różni się człowiek od dziecka? U podstaw dobrej komunikacji leży zrozumienie, że małemu człowiekowi należy się dokładnie taki sam szacunek jak dorosłemu. A jednak jako dorośli często pozwalamy sobie na bardzo wiele — przykre słowa, wyładowanie frustracji, obrażanie, poniżanie, nawet przemoc — tylko dlatego, że możemy. Bo dziecko nie jest w stanie się obronić, a my zwykle nie ponosimy żadnych konsekwencji za takie zachowania.
Tymczasem wiele zachowań, za które karcimy dzieci, w rzeczywistości jest ich ogromnym zasobem. Gdyby były dorosłymi, potrafilibyśmy je naprawdę docenić. Z jakiegoś powodu jednak w dzieciach nas drażnią — bo łatwiej jest kierować i zarządzać dzieckiem cichym, uległym, pokornym, spokojnym, „grzecznym”. Problem polega na tym, że takie dziecko również łatwiej wykorzystać. Takie dzieci częściej padają ofiarami przemocy.
W dzieciach przeszkadza nam upartość — ale cenimy dorosłych, którzy wiedzą, czego chcą i uparcie dążą do celu. W dzieciach przeszkadza nam, że „się rządzą”, ale u dorosłych umiejętność zarządzania jest wysoko ceniona. W dzieciach przeszkadza nam asertywność — ale jako dorośli odkrywamy, że to klucz do naszego dobrostanu. W dzieciach przeszkadza nam bezpośredniość, szczerość, trafność opinii i brak zakłamania — ale w dorosłych podziwiamy uczciwość i klarowność.
Może więc największą lekcją, jaką możemy dać naszym dzieciom, jest odwaga, by zobaczyć w nich nie „niedorobioną wersję człowieka”, lecz pełnoprawną osobę, która dopiero uczy się świata. Ich trudne zachowania nie są atakiem na nas, lecz wołaniem: „pomóż mi zrozumieć i ukierunkować to, co dziś mnie przerasta”. Kiedy odpowiemy na to wołanie z łagodnością i szacunkiem, nie tylko zmienimy ich teraźniejszość, ale również przyszłość — bo dzieci, które czują się widziane, słyszane i szanowane, wyrastają na dorosłych, którzy potrafią kochać, chronić siebie i wykorzystać potencjał, który w nich drzemie. A w tym wszystkim to my mamy przywilej być pierwszym lustrem, w którym uczą się dostrzegać, widzieć i rozumieć swoją wartość.
Kolejną część artykułu znajdziesz tutaj: Nie umiem wytłumaczyć, jak bardzo się staram – perspektywa dziecka (3)
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej