Mamo, Ty mnie nie rozumiesz! O napięciach między pokoleniami (1)
Ten artykuł jest szósty w serii: „Zrozumieć naprawdę”, serię rozpoczyna: „Czy ktoś naprawdę mnie rozumie”?
Za mało pytamy. Ciągle za mało pytamy! Ciągle wydaje nam się, że wiemy. A jak to nie działa, kupujemy książkę, kurs, idziemy na jedne warsztaty, drugie, na wykład... I to naprawdę wspaniale, że chcemy dowiedzieć się więcej, że chcemy się rozwijać, zmieniać, stawać lepszymi. Powiedzieć, że to niesamowite, to jak nic nie powiedzieć!
A jednak tak często czyjeś rady, czyjeś wskazówki, czyjeś techniki nie trafiają do... naszego dziecka. Bo każde dziecko jest inne, każde dziecko mierzy się ze swoim własnym światem. Usłyszałam ostatnio intrygujące zdanie - że żadne rodzeństwo nie ma takiego samego dzieciństwa. To, którym dzieckiem z kolei są, w jakim momencie życiowym rodziny się pojawiają, jak wygląda relacja rodziców, ile miłości, troski i uwagi dostaje - to wszystko zmienia się bardzo dynamicznie! A jeśli nawet rodzeństwo powstałe z takiego samego "koktajlu genów", wychowujące się "w tym samym domu" nie ma takiego samego dzieciństwa - jak moglibyśmy osiągnąć takie same efekty wychowania u naszego dziecka, jak inni?
Oczywiście - pewne mechanizmy działają podobnie, ale cóż, jeśli nie trafiamy w prawdziwe potrzeby naszego dziecka, ponieważ metoda "nie wie", z czym ono właśnie się mierzy, czego się obawia, co przeżywa, jakie ciężary go przygniatają, jakie myśli tworzy jego umysł?
A gdyby tak jednak... zapytać? Zapytać, czego potrzebuje? Nie bawić się w Pana Boga? Zapytać: co mogę zrobić, aby być dla Ciebie jeszcze lepszą Mamą? Czego potrzebujesz? Jak mogę Cię lepiej wesprzeć na Twojej drodze?
Szczerze mówiąc - myślę, że takie rozmowy mogłyby przenieść nasze relacje z dziećmi - i z rodzicami (i chyba nawet z każdym innym człowiekiem) - na zupełnie inną płaszczyznę. Bo dają możliwość wyjścia z miejsca, w którym nam się wydaje, w którym staramy się, zgadujemy, stajemy na głowie, aby było cudownie - w miejsce, w którym trafiamy w rzeczywiste potrzeby i pragnienia dziecka.
Oczywiście – nie jesteśmy w stanie wejść w jego świat całkowicie, ale…
Może jednak moglibyśmy choć trochę się w ten świat wczuć? W
szkole – ciągle w hałasie, ciągle w rywalizacji, ciągle
porównywane do innych. Wyśmiewane za wrażliwość, za skromność,
za bycie mniej zdolnym i zbyt zdolnym, wolniejszym i zbyt szybkim, za
chudym i za grubym, za trzymanie się zasad i nie trzymanie się
zasad, z wysokimi wymaganiami, ale nie nazwanymi wyraźnie, ponieważ
dziecko ma się domyślić i ma wiedzieć: czego i jak się nauczyć,
jak się zachować w każdej sytuacji, jak rozmawiać z dorosłymi i
jak się zwracać do różnych osób, ma być zawsze wypoczęte,
silne, zdrowe i w formie, oraz zawsze przygotowane na każdą lekcję.
Ponadto ma wiedzieć, że każdy nauczyciel ma swoje wymagania – i
pamiętać który nauczyciel czego, kiedy i w jaki sposób wymaga, ale też ma
pamiętać, aby się na tle klasy nie wyróżnić zanadto, ponieważ
granice między za głupi / cudownie przeciętny / zbyt mądry są
bardzo cienkie, a przekraczać w prawo lub w lewo jest
niebezpiecznie.
Z resztą, rówieśnicy jak będą chcieli, to i tak
znajdą powód, żeby się mścić, bo dzieci są bardzo brutalne, a dziecko nie dostaje do ręki
absolutnie żadnych narzędzi do tego, aby z przemocą rówieśniczą
sobie radzić. Jeśli nie reaguje, staje się popychadłem, do
którego można dziubać bez konsekwencji. Jeśli zareaguje, jest
odbierane jako agresor. Jeśli poprosi o pomoc dorosłych – jest
donosicielem i pozbawia się resztek sympatii grupy. Z resztą, bywa
i tak, że jeszcze zostanie uznane za winnego sytuacji, a obronić
się nie ma prawa, bo nie ma nikogo, kto je rzeczywiście z uwagą
wysłucha.
Czy my naprawdę nie jesteśmy w stanie uczciwie przyznać,
że to dziecko naprawdę bywa bardzo obciążone?
Druga część artykułu jest dostępna tutaj: Mamo, Ty mnie nie rozumiesz! O napięciach między pokoleniami (2)
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej