Cisza zamiast rozpraszania: jak nie bać się chwil zatrzymania i znaleźć w nich pokój?

W ostatnich miesiącach łapałam się na tym coraz częściej: staję w miejscu w absolutnym zagubieniu. Idę gdzieś – ale dokąd? Po co? W ręku telefon, ale po chwili przeraża mnie myśl, że nie pamiętam, co miałam sprawdzić, napisać, załatwić. Czuję, że muszę coś zrobić, ale nie mogę sobie przypomnieć co. Jedyną wyraźną myślą jest: muszę pomyśleć. A przecież ja cały czas myślę! Tyle że w głowie narasta niewyobrażalny chaos, a w sercu zmęczenie, które przenika każdą komórkę ciała.
Nie mam wątpliwości, że nie jestem jedyną matką na świecie, która czuje się dokładnie w ten sposób. Przeciążone, wielozadaniowe, w nieustannym stanie czuwania – żyjemy jakby na ruchomym chodniku, który nieustannie przyspiesza. A przecież nie tak miał wyglądać świat!
I wtedy przychodzi mi na myśl Jezus. Przecież... On też miał tłumy do obsłużenia, potrzeby do zaspokojenia, ludzi do uzdrowienia, nauki do głoszenia. A jednak – ile razy w Ewangeliach czytamy:
„Lecz On usuwał się na miejsca pustynne i modlił się” (Łk 5,16)
„Wstał wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił” (Mk 1,35)
„A gdy rozpuścił tłumy, wstąpił sam na górę, aby się modlić. A gdy nastał wieczór, był tam sam” (Mt 14,23)
Jezus, choć był Synem Bożym, potrzebował ciszy. Uczył nas przez własne życie, że bez zatrzymania, bez wsłuchania się w Ojca, bez odzyskania kontaktu ze sobą – wszystko inne się rozprasza. Gubimy kierunek. Gubimy sens. A w końcu – gubimy siebie.
Cisza nie jest luksusem, jest koniecznością. Nie po to, by „nie robić nic”, ale by w tym nicnierobieniu znów zacząć być. Żywa, obecna, prawdziwa.
To nie przypadek, że największe rzeczy, które wydarzyły się w historii zbawienia, zaczynały się od ciszy. W ciszy Bóg mówi wyraźniej.
Jako matki często nie mamy możliwości wyjechać na pustynię, zostawić wszystkiego, uciec na samotną górę. Ale może... możemy wyłączyć telefon na kwadrans, albo zapomnieć go zabrać rano z sypialni. Może możemy odpuścić sobie perfekcjonizm w domu na rzecz kilkunastu minut w odosobnieniu. Może możemy, choć raz dziennie, zamknąć oczy i po prostu… być.
I może wtedy, w tej cichej obecności, usłyszymy znów siebie. I Jego głos:
„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28)
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej