Kiedy nie potrafię odpocząć...

Odpoczynek wymaga odwagi. Tak, piszę to zupełnie poważnie – wymaga odwagi, by odpuścić, zostawić coś niezrobionego, nieproduktywnego. To wcale nie takie łatwe. Czasem aż boli – to zatrzymanie się, kiedy wszystko w nas krzyczy: „to jest właśnie TEN moment, trzeba działać, korzystać, gonić!”.
Wiem coś o tym.
W moim życiu zawodowym łączę pisanie – które mogę robić właściwie o każdej porze dnia, nocy i tygodnia – z pracą w rolnictwie, która jest całkowicie zależna od pogody, pory roku, kaprysów natury.
I choć naprawdę wierzę, że odpoczynek jest ważny – ba, że to duchowa świętość! – to bywają dni, kiedy naprawdę trudno mi usiedzieć w miejscu. Kiedy pogoda idealna, ziemia wilgotna, słońce łaskawe – a kalendarz pokazuje niedzielę. Wtedy zaczyna się wewnętrzna walka. I choć wiem, że to dzień odpoczynku, że nie chcę przegapić tego duchowego zaproszenia do bycia, nie działania… przez kilka godzin jestem jak rozdarta. „Panie Boże, czy to naprawdę musi być dziś? Naprawdę mam zostawić coś, co mogłoby tak pięknie wyjść?”.
Dlaczego tak trudno nam odpoczywać?
Ponieważ głęboko w środku nosimy przekonanie, że nasza wartość wypływa z działania. Że jesteśmy kochani, ważni, zauważeni – tylko wtedy, gdy robimy coś sensownego, produktywnego, „służącego innym”. A jeśli nie robimy nic? Jeśli „marnujemy czas”? To pojawia się niepokój. I wcale nie chodzi tu tylko o presję zewnętrzną – ona zaczyna się wewnątrz nas.
To jest miejsce, w którym obraz Boga zaczyna mieć znaczenie kluczowe. Bo jeśli wierzę, że Bóg mnie kocha za to, co robię – będę biegła bez wytchnienia. Jeśli wierzę, że Jemu zależy bardziej na moim działaniu niż na moim sercu – nie będę umiała odpocząć. Ale jeśli choć odrobinę zaczynam rozumieć, że On naprawdę kocha mnie za darmo, niezależnie od wyników, od „wyrobionych godzin”, od skuteczności – wtedy mogę zacząć oddychać.
Odpoczynek to zaufanie...
Zaufanie, że świat się nie zawali, jeśli na chwilę przestanę go pchać do przodu. Zaufanie, że jutro będzie lepiej, jeśli dziś dam sobie odetchnąć. Zaufanie, że nie muszę zasługiwać na miłość – ani Bożą, ani ludzką – poprzez działanie.
Bo odpoczynek nie jest tylko kwestią fizycznego zatrzymania. To akt wiary. Akt zaufania, że jestem więcej wart niż moje dokonania. Że nie muszę robić, żeby być. Że odpoczywając – również żyję naprawdę.
Kiedy jednak tego nie zrobię… kiedy dam się ponieść wewnętrznej presji – poniedziałek wita mnie zmęczeniem. I choć niedziela była, nie przyniosła ukojenia. Muszę „odrobić” to, czego nie dałam sobie wcześniej. A przecież naprawdę można inaczej!
Znam ten wzorzec aż za dobrze. Dlatego znów i znów uczę się go zmieniać.
Bo odpoczynek to nie luksus. To konieczność. To duchowa dyscyplina. To miejsce, w którym Bóg mówi: „Jestem. I Ty jesteś – wystarczający”.
🌿 Zaproszenie do kursu: „Dla niedoskonałych”
Czujesz, że odpoczynek przychodzi Ci z trudem? Że trudno Ci zatrzymać się bez poczucia winy? A może czujesz, że za dużo od siebie wymagasz – i boisz się, że Bóg też tak na Ciebie patrzy?
Kurs „Dla niedoskonałych” powstał z myślą o tych, którzy chcą poznać Boga od nowa. Tego Boga, który nie mierzy Cię tym, co robisz – tylko tym, kim jesteś.
→ Dołącz i przypomnij sobie, że nie musisz być idealny, żeby być kochany. Nie musisz działać bez przerwy, żeby zasługiwać. Nie musisz się zasłużyć – żeby odpocząć.
O autorze
O sobie mówi: „Matka Polka” – żona, matka trzech dorastających synów – wielka zwolenniczka świadomego rodzicielstwa.
Kobieta wielu pasji, zafascynowana naturą, oraz pięknem i mądrością Bożego Stworzenia, odkrywanymi podczas codziennych zajęć.
Mistrzyni „międzyczasu” – hoduje zwierzęta, prowadzi uprawy permakulturowe, piecze chleby na zakwasie, tworzy mydła naturalne, oraz dziesiątki różnych przetworów, zaangażowana w służbę w lokalnej Społeczności Chrześcijańskiej, społecznik z głębokiego przekonania.
Swoje życie i wszystko, w co się angażuje, opiera o Słowo Boże, z każdym rokiem bardziej świadoma tego, że bez Boga nic nie może uczynić (J. 15:5)Pokaż mniej